Rysunek Andrzeja Mleczki (powaga sytuacji wymaga odejścia od konwencji czarno-białej
grafiki)
No i mamy wyniki pierwszej
tury, które chyba bardziej zaskoczyły ośrodki badań publicznych niż nas samych.
Można byłoby się przy okazji zastanawiać, dlaczego telefoniczna ankieta mająca
na celu oszacowanie ewentualnych wyników sprawdza się wszędzie tylko nie u nas.
Dość często znęcam się nad specyfiką naszego społeczeństwa więc przynajmniej w
tym temacie sobie odpuszczę. Tym bardziej, że jest coś co interesuje nas
bardziej, a mianowicie ostateczny wynik wyborów.
Podium nie dziwi. Pan
Komorowski, który na przestrzeni kilku ostatnich tygodni tylko tracił i tak
może być zadowolony, że jednak „zapracował” na najwyższy słupek.
Pan Kaczyński – i tu wynik
zmusza do głębszej refleksji nie tylko nad samym kandydatem ale nad
społeczeństwem. Bo tak absurdalnie wysoki wynik dla polityka, który rzekomo
jest NOWY – inny (którego trzeba poznawać na nowo), bo to nie jest już ten
Jarosław Kaczyński, którego znaliśmy do tej pory z ostrego języka, lubującego
się we wszelkich konfliktach, szukającego układu, jedynego uczciwego, zarazem
tego, który w dojściu do władzy nie unika kłamstw, pomówień, wykorzystywaniem
wszystkiego i wszystkich, jest zaskakujący. Społeczeństwo potrzebowało kilku
tygodni, by pokochać tego nowego, najpierw wyważonego, wspominającego śmierć
brata, chorobę matki, dziękującego Rosjanom – tym samym, których jeszcze nie
tak dawno nazywał wielkim niebezpieczeństwem zaraz po UE dla suwerenności
Polski, by potem stawiać się w świetle, tego jedynego słusznego na te trudne
czasy – tej trudności do końca nikt jeszcze nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć
ale o. Tadeusz Rydzyk w jednej z ostatnich audycji przestrzegł swoich
słuchaczy, iż Naród znalazł się w gorszej sytuacji niż w XVIII w. co może nie
tyle dziwić, co zmuszać do postawienia pytań. Kto chce nas „rozebrać”? Kto chce
odebrać nam niepodległość czy może, kto szykuje coś gorszego od utraty
państwowości. O. Tadeusz w stylu J. Kaczyńskiego nie kończy…on tylko nakreśla
problem i każe się bać.! "Jest układ…jest źle…albo nawet jeszcze
gorzej…nie mogę powiedzieć co się dzieje bo to może pogorszyć sprawę... proszę
zaufać- nie jest dobrze” można w ramach uspokojenia Narodu dodać: „My
stoimy tam gdzie staliśmy, oni tam gdzie stało ZOMO” kto? Dlaczego? To nie jest
dane nam wiedzieć. To ma wiedzieć nasz wódz, który będzie mógł nas należycie
poprowadzić, ratując od wszelkich szatanów. J. Kaczyński dziś chce być tym
dobrym i owszem udaje mu się jest dobry jest nawet lepszy niż był – jednak w
tym co nazywamy manipulacją. Można by rzec, że opanował ją do perfekcji. A
mianowicie nakreślenie „jakiegoś” (w tym przypadku jest to najodpowiedniejsze
słowo) zagrożenia wzbudza strach, niekiedy panikę – co jest podstawowym celem
manipulatora – i po tym już można lecieć dalej. Kontakt bezpośredni z wyborcami
– tu Pan Kaczyński poświęca się bez reszty korzystając z wszelkich środków
transportu: WIEC to najlepsze określenie tego co widzimy gdy już zacny kandydat
partii o wdzięcznej nazwie: „Prawo i Sprawiedliwość” przyjdzie. Okrzyki „Jarek,
Jarek”, „Zwyciężymy” nie rażą tak jak chóralne odśpiewywanie hymnu – „Bo
przecież tylko tam jest wtedy Polska”. Publiczność – są wszyscy – od tych
najmłodszych, aż do tych najstarszych (a o tych nie trudno na tego typu
wiecach) co sprawia wrażenie, że będzie to prezydent WSZYSTKICH. Fakt, że ilość
filmów dokumentalnych z czasów słusznie minionych, które miałem okazję widzieć,
może powodować dość radykalne skojarzenia ale chcąc nie chcąc podobieństw można
się kilka doszukać. Choć mamy dodatkowe punkty programu: otóż gdy wódz się
spóźnia – działacze PiSu „umilają” czas zgromadzony poprzez śpiew, spontaniczny
żart. By w końcu ujrzeć JEGO. Pan J. Kaczyński początek swojego przemówienia ma
zawsze „utrudniany” spontanicznymi okrzykami, brawami, omdleniami tych bardziej
wrażliwych. Ale przemawia. Przemawia spokojnie – nie daje nam sobie przypomnieć
tego „starego” Jarka. Mówi zdecydowanie jak zawsze, decydując się momentami na
żart, ewentualnie przytyk do głównego kontrkandydata – który publiczności
podoba się najbardziej – wtem brawa stają się jeszcze głośniejsze, śmiech i
ogólne zadowolenie jest wszechobecne. Niestety w ostatnim czasie, przez chwilę
wódz zapomniał, o swoim przeistoczeniu i wysunął cięższe działa (i zapachniało
starym dobrym Jarkiem): "Sprawa służby zdrowia, prywatna, sprywatyzowana -
tak jak to chce mój główny polityczny konkurent - czy też publiczna; dla
niektórych, zależna od portfela, czy dla wszystkich"
I ta pozytywna kampania przestaje przez chwile być już taka pozytywna
–zaczynają się sprawy sądowe - w dodatku przegrane przez prezesa.
Ale to nic…"nikt nam nie wmówi, że białe jest białe...". Jak to na
dobrego manipulatora przystało – populizm ważnym narzędziem jest! Nieważne czy
operuje się faktami czy nie – ważne żeby mówić źle o NICH a jak najlepiej o
SOBIE. Tak jak stary Jarek tak i koalicja z Samoobroną, LPR, destabilizacja
państwa, policja partyjna zwana ładnie CBA, haki, białe miasteczka, protesty
nauczycieli, traktowanie ludzi z góry i stek kłamstw ma pójść w niepamięć, tak
należy pamiętać, że to rządy 2005-2007 były najlepszymi rządami i proszę o
argumenty nie prosić- bo to oczywistą oczywistością jest! I mamy 36,5
%poparcia! Cytując klasyka: „Proszę przyjąć wyrazy mojego najgorszego
współczucia”