Rysunek Andrzeja Mleczki
Ok. 100 dni po
katastrofie. Chyba największy optymista nie przypuszczał, że do tego czasu
„sprawa” zostanie w pełni wyjaśniona. Pytanie czy największy pesymista
spodziewał się tego, co dziś nazywamy rzeczywistością…
Zacznijmy od reakcji
samego społeczeństwa. To do czego się już przyzwyczailiśmy to dwa obozy i tak
mamy dziś. Po jednej stronie stoją ci, którzy chwalą działania Rządu w sprawie
„wyjaśniania katastrofy” przyklaskując każdemu posunięciu/nie posunięciu w
śledztwie i z drugiej strony tych, którzy krytykują wszystko, to co partia
zwana „rządzącą” stara się w tej kwestii ustalić. Problem tkwi jednak w tym, że
i jedna i druga strona niewiele o samym śledztwie wie. Niestety ale ta sprawa
ukazuje nam (kolejny raz zresztą) naszą „polska ekspercką naturę” – to nie
ważne, że niewiele danych mamy, w sumie jakby się zastanowić to nie wiemy
prawie nic. Nie szkodzi! Ocenić możemy! A czemu by nie?! Przeciętny Polak,
który nie ma dostępu do dokumentów zebranych w czasie śledztwa– wie tyle:
- Pod Smoleńskiem spadł „biało-czerwony” samolot (choć są ci, którzy upierają się, że było to w Katyniu)
- śmierć, wywołaną ogólnymi obrażeniami ciała poniosło 96 osób – (w tym są ci, którzy upierają się, że co najmniej jedna osoba „poległa” i to w sposób męczeński)
- wszyscy „zginęli na miejscu” – (choć są ci, którzy uważają, że jedna osoba wstała, chodziła po lesie, po czym została bestialsko zabita przez czyhających Rosjan)
- załoga rozmawiała między sobą jak i z wieżą kontrolną, nastąpiła również wymiana kilku zdań z załogą wcześniej lądującego Ił-a
- są przypuszczenia, iż pasażerowie również ze sobą rozmawiali – choć stenogramów nie znamy
- Pod Smoleńskiem spadł „biało-czerwony” samolot (choć są ci, którzy upierają się, że było to w Katyniu)
- śmierć, wywołaną ogólnymi obrażeniami ciała poniosło 96 osób – (w tym są ci, którzy upierają się, że co najmniej jedna osoba „poległa” i to w sposób męczeński)
- wszyscy „zginęli na miejscu” – (choć są ci, którzy uważają, że jedna osoba wstała, chodziła po lesie, po czym została bestialsko zabita przez czyhających Rosjan)
- załoga rozmawiała między sobą jak i z wieżą kontrolną, nastąpiła również wymiana kilku zdań z załogą wcześniej lądującego Ił-a
- są przypuszczenia, iż pasażerowie również ze sobą rozmawiali – choć stenogramów nie znamy
- była mgła (choć są tacy,
którzy twierdzą, że to nie była zwykła mgła i z meteorologią nie miała wiele
wspólnego)
- sprawa jest wyjaśniana/
ew. następują działania mające na celu niedopuszczenie do wyjaśnienia sprawy
- niektórzy przypuszczają błąd pilota, są również ci, którzy wiedzą jak powinien się zachować…
- niektórzy przypuszczają błąd pilota, są również ci, którzy wiedzą jak powinien się zachować…
Jakby nie było dla
większości społeczeństwa to wystarczy do wyciągnięcia wniosków. Więc z wyżej
wymienionych faktów każdy Polak, po chwili zastanowienia, robiąc inteligentny
wyraz twarzy, mający przypominać grymas wykwalifikowanego śledczego, będącego
na etapie wyjaśniania najważniejszej sprawy w swojej zawodowej karierze -
przemawia (przed audytorium w składzie: córka, brat, teściowa, żona, teść,
sąsiadka, pies): „Niewinni są…Winni są… Sprawę zaniedbali…A ci…., nie
zaniedbaliby, gdyby Ci poprzedni pozwoliliby ją zaniedbać komuś
innemu…" i koniec tematu! - „moja jest tylko racja, a nawet jak jest
Twoja, to moja jest mojsza niż twojsza”. Basta! Jeśli w składzie
słuchaczy znajdzie się jakiś przeciwnik, który nie tylko ma inną wizję ale ma
odwagę stanąć naprzeciw tej, która została wygłoszona, zaczyna sam przemawiać…i
tak to- teść krzywo patrzy na zięcia, córka na brata, sąsiadka na gospodarza a
pies, który w całej tej dyskusji najbardziej panował nad swoimi emocjami
zaczyna szczekać. Taki to merytoryczny dyskurs…
Fachowców
mamy sporo…dziś już nawet wiemy, że mamy kilku doświadczonych pilotów – którzy
brak posiadania odpowiednich licencji tłumaczą przypadkiem, ewentualnie
brakiem czasu.
Chciałoby się czasami włączyć telewizor i choć raz posłuchać jakiejś wyważonej
wypowiedzi polityka, który na chwilę spróbuje ostudzić emocje ludu. Jednak
słyszymy Panów: Palikota, Kurskiego, Brudzińskiego, Kutza i oczywiście Prezesa
- który jako jedyny wie co tak na prawdę znaczy "imperatyw moralny".
Więc polityczna gra „Katastrofą smoleńską” ciąg dalszy…
Więc polityczna gra „Katastrofą smoleńską” ciąg dalszy…