poniedziałek, 30 sierpnia 2010

"Pierwsze kroki - "Bismillah", Przyszłość tylko „inshallah”, co chwila "Allahu Akbar" Kierunek życia wyznacza Al-Kibla..." نشيد وطني ليبي

http://www.atheistnexus.org/
Czy trudno wyobrazić sobie Świat bez religii? Wydaje się to być ściśle związane z indywidualnymi możliwościami każdego z nas. Ale to wyzwanie, może okazać się trudne również dla tych, którzy wyobrazić sobie są w stanie wszystko. Dlaczego? Religia stała się narzędziem idealnym, czymś przy pomocy czego można walczyć, bronić, jednocześnie zamykając przeciwnikom usta, za pomocą knebla z subtelnym napisałem „szanuj moje uczucia religijne”. Czy religia jest wykorzystywana? Bez wątpienia. W dodatku doszliśmy w tym do perfekcji. Potrafimy walczyć w jej imię, przy okazji wywalczając inne korzyści. Moralne? Ależ tak! Robimy to dla Boga! 

Sam mój wstęp zalatuje anty-teizmem, więc przejdę od razu do sedna- a mianowicie – ISLAM. Druga religia na Świecie z wielkimi ambicjami, by stać się tą pierwszą.Więc wyścig o najwyższe miejsce na podium trwa. Bo jak wiemy My- Chrześcijanie, tak szybko się nie poddamy. Choć nasz chrzest jest swoistym rodzajem zaklepania „nowego człowieka” to powoli przestaje nam to wystarczać, by czuć się bezpiecznie z tytułem lidera. ISLAM już od jakiegoś czasu rozpoczął ekspansję na szeroką skalę.  W dodatku wkracza na chrześcijański grunt. I tu, zaczyna się nieciekawie. Bo o ile My jesteśmy tu, a oni tam, to wszystko jeszcze jest jakoś do przełknięcia, gorzej jeśli oni zaczynają być tu, a my nie możemy być tam. Musimy więc wybrać – zaciskać zęby, czy już pięści? „Chrześcijańskie pięści” rzecz jasna. Bo o dialogu nie może być przecież mowy! My mamy Boga, a oni Allaha, więc między nami zgody nie będzie! Dobrze, byłoby na chwile usiąść, wziąć łyk wody, policzyć do dziesięciu i pomyśleć, że może to o tego samego Boga nam chodzi. Może tak bardzo się nie różnimy…- To ta optymistyczna wersja, czas na tę drugą: Jak obie religie postrzegają tolerancję. W Koranie mamy wyraźne uwagi, że to Islam jest jedyną religią, a ten kto jej nie wyznaje, jest kimś na równi z "niewierzącym". Więc chrześcijanie w kulturze muzułmańskiej nie mają czego szukać – chyba, że pokornego „nawrócenia”. A co z sytuacją odwrotną? Statystyki mówią, że za ok. 40 lat 20% Europejczyków będą stanowić Muzułmanie. Hm ciekawa perspektywa z punktu widzenia skrajnego katolika, bojącego się o własną chrześcijańską kulturę, która wydawała się głęboko zakorzeniona na Starym Kontynencie. Dziś rodzi się gorąca dyskusja na temat Meczetów i ich sytuowania w miastach, gdzie ilość wcześniej wspomnianej (jeszcze-) mniejszości religijnej nie przekracza kilku %. OK osobiście nie miałbym nic przeciwko. Jestem jak najbardziej ZA. Nie kojarzę tej religii jedynie z ekstremistami, atakami na WTC, szyickim prawem wobec kobiet, ale jest „jedno ALE”. Jedziemy do Teheranu i stawiamy swój kościół hm? Mogą zacząć się problemy?

To jedynie metafora, bo osobiście mam sceptyczne podejście do budowania tysięcy kościołów, gdzie tylko znajdzie się odrobina przestrzeni.
Na granicę absurdu nie trzeba było długo czekać- mianowicie pomysł wybudowania Meczetu w pobliżu „Strefy Zero” w Nowym Jorku. Brzmi prowokacyjnie? Trochę…Wyraźny sprzeciw może okazać się kolejnym dyskryminowaniem religii Islamu przez środowiska chrześcijańskie, a to bardzo nieładnie. Te religijne przepychanki są wpisane w naszą naturę, więc nie należy się spodziewać, że to kiedyś minie. 

Może gdyby każdy nazywałaby się przede wszystkim CZŁOWIEKIEM, a nie WYZNAWCĄ danej religii, kierował się rozumiem i zwykłymi zasadami moralnymi, a  nie religijnymi dogmatami Świat wyglądałby lepiej?
 ALLAHU AKBAR! 

wtorek, 10 sierpnia 2010

"Trudno o zaufanie, gdy tak pięknie bezgrzeszni chwytają za kamień..."


Czasami pozostawienie czegoś bez komentarza, jest odpowiednią reakcją, zwłaszcza na coś,co nie mieści się już w głowie, na coś na co brakuje odpowiednich słów, właściwych odniesień. Z drugiej strony, może być to zrozumiane jako akceptacja,więc zdecydowałem się na kilka słów na temat "krzyża" – „tego krzyża”.Jak to zwykle bywa...wszelkie dyskusje na jego temat wywołują emocje - i dobrze- o ile są one zdrowe, a co najważniejsze, gdy nie mieszamy do tego polityki...Niestety w tej kwestii jest to chyba niemożliwe. Poziom „dyskusji” sięgnął już dna, ale są  jeszcze ludzie, którzy stoją z łopatami i zaczynają kopać…

Słuchając od lat „wypowiedzi” słuchaczy „Radia Maryja”, myślałem – OK, z częścią społeczeństwa nie jest dobrze – powiedzmy sobie szczerze – jest źle, ale to jakiś „odsetek” który zamyka się w swoich „gettach” – swoich pielgrzymkach, swoich spotkaniach i jest im tam dobrze. Nie pozwalają na relacje z pielgrzymek innym stacjom (niemiecko-żydowsko-rosyjskim) i sami nie pchają się na zewnątrz, stoją/siedzą/klęczą, podjudzając siebie nawzajem, „chrześcijańsko” wyzywając „wrogów” od pedałów,chamów, masonów, Żydów- (a to w ich subkulturze najgorszy inwektyw, co wydaje się jednym wielkim absurdem, bo przecież Jezus z Torunia nie był). Nikt nie stawia sobie już nawet za cel, by „rozdziewiczać intelektualnie” tą społeczność, jednak sytuacja robi się nieciekawa, gdy Ci ludzie wyjdą na ulice, fakt- z wielkim grymasem na twarzy, że muszą chodzić po „czarnym” asfalcie z dotacji (za przeproszeniem) europejskich, muszą oddychać tym samym powietrzem co ci, którzy oglądają telewizję TVN, Polsat i czytają „Gazetę Wyborczą”, ale mimo tych niedogodności, maszerują, organizują się i poszerzają szeregi. Co przeraża najbardziej- to nie są tylko ci ludzie, którzy w swoich katolickich żyłach mają pełno nienawiści do wszystkiego dookoła (w zamian z bezgranicznym zaufaniem do Ojca Tadeusza) - obok nich stoją ci, którzy nie są jego wyznawcami,ale fanatykami jednej słusznej partii- a ich już jest trochę więcej.

Emocje tych ludzi sięgają zenitu, a co robią czołowi politycy PiSu? – uspakajają tłum dla dobra sprawy? Myślą nad kompromisem? Nie…oni stają w tych samych szeregach, prosząc o więcej krwi! Czy Pan Jarosław walczy o nowy elektorat? Nie, on walczy o ten, który i tak już ma w garści…elementarny polityczny błąd? – nie. On z wyborców robi wyznawców, z wyznawców fanatyków, a z fanatyków bojówkarzy – i mamy nieformalną brygadę stojącą za partią, która wypuszczana jest w odpowiednich sytuacjach, będąca w stanie oddać własne życie. Czy ci ludzie czują się manipulowani? Pewnie nie, czy „okładając” swoim podręcznym krzyżem „wrogów” mają coś wspólnego z Bogiem? Pewnie nie, ale mają poczucie wyjątkowości i spełnienia. Pan Prezes razem ze swoją „armią” dalej będzie walczył o to, by Jego ś.p. brat miał więcej pomników w Polsce niż sam Jan Paweł II, by z każdym dniem coraz bardziej wmawiać niemalże boski wymiar Lecha Kaczyńskiego. Kwestionować rzeczywistość, tłumacząc, że wszystko dookoła wyglądałoby inaczej gdyby nie „zamach” i nie należy żyć tym co jest, ale żyć tym co by było! Być może pomysł, na postawienie czegoś monstrualnego, zasłaniającego Pałac, a przede wszystkim przyćmiewającego obecnego Prezydenta „zakodowanym przekazem”, że PRAWDZIWY PREZYDENT to zginął –a raczej poległ, ku chwale Ojczyzny, ucieszyłby najbardziej.

Wszelka agresja, byłaby do zniesienia, bo do czego zdolny jest człowiek przekonujemy się od lat. Nie jest do zniesienia, gdy do tej nienawiści, chorego fanatyzmu,agresji i zaślepienia miesza się Boga i symbole- narodowe i religijne – które dla niektórych są rzeczywiście ważne. Flaga, Godło, „Solidarność” zostały już zgwałcone dawno. Zbrodnia Katyńska została zrównana do poziomu katastrofy Smoleńskiej,czas na Krzyż i symbol „Polski Walczącej”- który nie wiadomo z jakiego powodu manifestowany jest w trakcie awantur pod Pałacem (tak jak i jednoczesne okrzyki„Jarosław! Jarosław!”). Wycierajmy się dalej o wszystko, co jeszcze do niedawna było powodem naszej Polskiej Dumy, zbezczeszczajmy wszystko, co jest do zbezczeszczenia, w imię walki politycznej! W zamian tego postawmy nie jeden krzyż, a tysiące pod Pałacem Prezydenckim, miliony na ulicach, setki na własnych podwórkach, pokażmy Światu, że jesteśmy najbardziej „wierzącym”Narodem! Największy pomnik Jezusa na Świecie już przecież u nas powstaje, bo co jak co, ale walki z Brazylią w kwestii siły wiary nie możemy przegrać!

Czy Bogu się to podoba? Prosił nas o stawianie posągów i wielbienie ich, a co lepsze ściganie się kto postawi większy? Nie? To nauczymy Go naszej religii! Będą na nas patrzeć, nie z podziwem, a z zażenowaniem i pożałowaniem? Jeśli tylko ci na dole to pół biedy… 

niedziela, 1 sierpnia 2010

"Tacy poeci, jaka jest publiczność!"

Rysunek Andrzeja Mleczki

Mimo tego, że teoretycznie kampania się skończyła, nie możemy powiedzieć, iż ogarnęła nas nieopisana tęsknota -  i to nie dlatego, że kampania była swojego rodzaju „straszydłem” i mieliśmy jej aż tak dosyć. Fakt łatwo nie było, ale Polacy nie takie męki przechodzili. Nie tęsknimy, bo odczuwamy ją dalej- w powietrzu, we wszystkim, co żywe i martwe. No…może Pana Komorowskiego nie widzimy zbyt często, żeby nie powiedzieć, że nie widujemy go w ogóle, ale Pan Kaczyński od czasu do czasu się pojawi – i to z „fajerwerkami”.

I tu, moja szeroko pojęta sympatia do Pana Prezesa nie pozwali mi na tak krótkie wspomnienie tylko Jego nazwiska. Otóż Pan Jarosław (jak to łatwo można było przewidzieć) długo nie wytrzymał w „owczej skórze” dobrego „wujka Jarka” i wraca do tej swojej starej „roli”. Kolejny raz wielotygodniowy trud pijarowców poszedł na marne. Centrowy elektorat znów traci do partii zaufanie, bo jak tu nie tracić? Polityk, który wcześniej obiecuje, że gdy zostanie prezydentem będzie współpracować z Rządem, obiecuje koniec z wojną polsko – polską teraz krzyczy, że Rząd jest be! Brzydki, zły i kiedyś źle mówił o jego bracie, w skutek czego nie należy wchodzić z nimi w jakikolwiek dialog, a zwłaszcza rozmawiać „z tym Panem” (czyt. z wąsem).

W dodatku błogosławi „zespół Macierewicza”. Sama nazwa słusznie kojarzy się z jakąś chorobą – bo z niczym innym kojarzyć się niestety nie może. [Kolejny kabaret można uznać za zarejestrowany!]. O ile te poprzednie kabarety, zwane „komisjami śledczymi” są zabawą posłów w prokuratorów, prawników, sędziów i przypomina zwykłe leczenie kompleksów i spełnianie swoich dziecięcych marzeń, zabawę z poważnym tonem w tle, o tyle „zespół Macierewicza” już z zabawą wiele do czynienia nie ma. To coś znacznie niebezpieczniejszego. Otóż tam zbiera się jedno ugrupowanie polityczne (to najbardziej pokrzywdzone przez „katastrofę Smoleńską”) pod przewodnictwem dyrygenta (uważanego przez wielu innych posłów za niepoczytalnego) debatuje…wyjaśnia, konsultuje, robi poważne miny i sporządza swój przebieg zdarzeń. Czy „zespół” ma choć 1% uprawnień prokuratury, która tą sprawę wyjaśnia? Pewnie nie, ale w swoim mniemaniu są NIEZALEŻNI, Prawi i Sprawiedliwi w walce o PRAWDĘ. Jeszcze przed pierwszym posiedzeniem, sam dyrygent nazywał katastrofę „zbrodnią”, więc zakończenie może być równie dobrze zwieńczone wnioskiem, iż: {Pan Władimir wraz z Panem Tuskiem strzelili z zielonej procy, wykonanej przez Ministra Obrony Narodowej kamieniem o średnicy  0,3cm i trafili w „Tupolewa” tak jak chcieli i zaplanowali…tak żeby spadł, a poświecenie ludzi Platformy? To jest tylko potwierdzeniem bezwzględności tej partii. Po zamachu, padły strzały już z ostrzejszej broni- i tu podejrzenie pada na Panią Merkel- choć to zespół jeszcze z czasem uściśli- i oczywiście, nie po zebraniu materiału dowodowego (który w sposób oczywisty został sfałszowany przez „Ruskich” – [nie Rosjan]) ale po konsultacji z Panem Kurskim. Poczym „zespół” zakończy pracę odśpiewaniem hymnu, modlitwą za „zabitych”, wydrukiem jeszcze większych zdjęć „poległych” z wykorzystaniem najciemniejszego odcienia czerni i przedłużeniem żałoby o kolejne 2 miesiące. W tzw. międzyczasie opluje się tych, którzy ważą się przenieść krzyż spod Pałacu, jak również tych, którzy mają czelność powątpiewać w sens nadawania wszystkiemu co możliwe im. Lecha Kaczyńskiego [choć jeszcze bez dopisku [św.]. Podzieli się Polaków- i już nie tylko na tych solidarnych i niesolidarnych, na tych co stali tam gdzie ZOMO i tych, gdzie stali gdzie indziej,  na prawdziwych Polaków i tych na niby, ale na prawdziwych chrześcijan i tych nie prawdziwych, a nawet anty-chrześcijan.

 W momencie mówienia o wrogach politycznych zaciśnie się pięści z najgorszymi inwektywami w buzi, ale gdy wspomni się o tragicznie zmarłych (zabitych) zrobi się znak krzyża zamieniając wulgaryzmy w słowa wielbiące Pana.

Tak to partia, mówiąca tyle o Polskości zaczyna mięć do tego jak największe prawo, bo nasiąknięta jest polskością na wskroś – niestety tylko tą naszą ciemną stroną. Cechami, których chcemy się od lat pozbyć. Marsz z żałobnym sztandarem ciąg dalszy, Pan Kuchciński wspomina o PROWADZENIU żałoby. Użył tego określenia zapewne nieopatrznie – ale nieświadomie użył najlepszego określenia do opisu obecnej sytuacji. Zdjęcia „poległych” posłów na Sali sejmowej będą leżeć, by przypominać Polakom, kto pamięta o swoich kolegach najbardziej- więc jest lepszym katolikiem, przyjacielem i lepszym człowiekiem. Czarna wstążka na stronie internetowej PiS powoli na stałe wsiąknie w logo partii. Krzyż przed Pałacem wg posłów PiSu zacznie ukazywać obcokrajowcom- jak w Polsce pamięta się o zmarłych, jednocześnie przypominając im jaką tragedię przeżyliśmy.

Każdy, kto nie dołączy się do „akcji” zostanie opluty i wyzwany od Żydów, Masonów i TVN-owych Volksdeutschów.
Wspominając o Panu Bronisławie [prezydencie elekcie – choć nie każdemu to przechodzi przez gardło] powinienem zaznaczyć, iż owszem Jego w mediach nie ma – ale ugrupowanie PO ma się dobrze…komisja śledcza z większością Platformy pod przewodnictwem Pana Sekuły wyjaśnia aferę swoich partyjnych kolegów i gdyby nie kilku „przeszkadzaczy” to komisja sprężyłaby się z raportem w 1 dzień i zamknęła tą mało przyjemną sprawę. Praca nad ustawami nie musi być podganiana bo i po co? Główna partia opozycyjna zajmuje się „zespołem Macierewicza”, a Lewica zastanawia się od lat nad sensem i celem własnego jestestwa na scenie politycznej, więc jest spokój…

Podwyżki? Ktoś coś mówił w kampanii o podatku VAT? Chyba nie…więc VAT można podnieść! [Nie to żebym był zbulwersowany samym pomysłem, bo realia trochę „przygniatają” nas do ściany, piszę tu o SŁOWACH – sprzed kampanii i chwilę po jej zakończeniu i „szczęśliwym zwycięstwie”]. Bo albo ktoś tu zajrzał do danych na temat deficytu budżetowego dopiero 2-3 dni temu, albo ktoś sobie z nami jawnie przygrywa. A propos SŁÓW I PAMIĘCI. O Szanownym Panu Pośle Lipińskim [ekspertem IV RP od poselskich negocjacji] ciemny lud pewnie też zapomniał? A jego pomysły na obciążenie Sejmu RP pieniędzmi za „samoobronowe weksle” zdają się dziś tak bez znaczenia, że nad wyraz błyskotliwy poseł Lipiński może zostać wiceprezesem partii zwanej „Prawo i Sprawiedliwość”. 

Jaka partia taki prezes…jaki prezes taki zastępca…Jaka opozycja taki Rząd. Chciałoby się posypać popiół na głowy i powiedzieć – jacy wyborcy taka polityka…