B.S.- Witam!
M.B.- Kłaniam się nisko Panie
Ministrze!
B.S.- Nasza rozmowa ma
charakter głównie służbowy, rozmawiać będziemy bowiem o sprawach najwyższej
rangi państwowej. Może zdarzyć się natomiast, że od czasu do czasu pozwolę
sobie na akcenty czysto prywatne - znamy się przecież nie od dziś. To
spowoduje, że będę czuł się wysoce niezręcznie prosząc kelnera o wystawienie
rachunku na cele reprezentacyjne. Czy nie ma Pan nic przeciwko?
M.B.- Ależ skąd! W pełni się
z Panem zgadzam. Zaprawdę powiadam, że każdy grosz publiczny winien być wydany
tylko w uzasadnionych przypadkach. Nasza rozmowa, choć jak zawsze rzeczowa i
konstruktywna, może nie obyć się bez pojedynczych treści niemerytorycznych, co
winno pozbawiać nas moralnego prawa do traktowanie owej dysputy w charakterze
czysto służbowym.
B.S.- Skoro jesteśmy nader
zgodni w tej kwestii, chciałbym pozwolić sobie przejść do omówienia problemu,
który ze względu na wykonywane przez nas honorowe funkcje państwowe obliguje
nas do przeprowadzenia tej rozmowy.
M.B.- Ależ oczywiście, proszę
rozpocząć, jestem bowiem przekonany, że nikt nie rozpocząłby tej dyskusji
lepiej niż właśnie Pan, nie tylko ze względu na Pana niepodważalne kompetencje,
ale również fakt, że niezwykle zależy Panu na interesie Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej.
B.S.- Dziękuję. Ubolewam więc
nad stanem kondycji finansowej Państwa. Wciąż pogłębiający się dług publiczny
nie daje mi spać. Wraz z całą Radą Ministrów czujemy na sobie ciężar
odpowiedzialności i chcemy zrobić wszystko, by żyło się lepiej,
wszystkim.
M.B. - Rozumiem. Ówczesny stan Państwa zmusza do ciężkiej pracy w
celu poprawy ogólnej sytuacji. Jako Prezes NBP jestem apolityczny i nie
chciałbym nawet w prywatnej rozmowie przed Panem ujawniać się ze swoimi
sympatiami politycznymi, ale życzę Państwu dobrze, bo życzę dobrze Polsce.
Rządziłby PiS, życzyłbym dobrze PiS-owi, bo życzę dobrze Polsce.
B.S.- Smaczny ten schabowy
prawda?
M.B.- Owszem, smakuje
wybornie. Można najeść się za stosunkowo niewielkie pieniądze. A propos
pieniędzy. Wie Pan co? Mój syn bardzo lubi grę Monopol, zna Pan niewątpliwie.
Problemem są jednak banknoty, wiele z nich jest już zniszczonych, a nie uważam,
by rozsądne było kupowanie gry z powodu wadliwych poszczególnych elementów.
B.S.- Niech Pan je dodrukuje!
Proszę dodrukować pieniądze!
M.B.- Racja! Dziękuję za
radę. Świetna myśl. W ramach wdzięczności proponuję Panu wizytę u mnie i
rozegranie jednej partii. Będzie Pan mógł wybrać kolor pionka i który z graczy
miałby pełnić funkcję bankiera.
B.S.- Bardzo mi się podoba
takie postawienie sprawy. Wróćmy jednak do Polski. Mimo ciężkiej sytuacji nie
mogę powiedzieć, że działania naszego rządu są złe, inwestycje to w zasadzie
"miód, spec-grupa i Joanna Krupa" - efektywność, profesjonalizm i
atrakcyjność w jednym. PKB jednak wciąż wydaje mi się zbyt niskie, zadłużenie
rośnie, a Polakom nie żyje się dobrze. Mam jednak pewien plan mający na celu
poprawę polskiej gospodarki, plan który napędzi przemysł, ściągnie
zagranicznych inwestorów, czułbym się natomiast wielce niestosownie mówiąc o
tym Panu w tych okolicznościach. Chcę, by wszystko miało w pełni tryb formalno
- legislacyjny. Może się Pan zatem dziwić dlaczego o tym mówię, skoro nie
zdradzam żadnych szczegółów, nie oczekuję poparcia, nie dążę tu do żadnych
politycznych targów. Wie Pan dlaczego?
M.B.- Przypuszczam. Chce Pan
mnie uspokoić. Zdaje Pan sobie sprawę jak martwię się o Najjaśniejszą
Rzeczpospolitą i mówi mi Pan, że jest nadzieja. To wystarcza. Również jestem
daleki od rozmów na temat ustaw, poparcia itp. Musimy pamiętać, że żyjemy w
demokratycznym Państwie prawa, w których zachowane są wszelkie standardy
wzorowej dyplomacji.
B.S. - Utwierdziłem się jedynie w przekonaniu, że reprezentuje Pan
te same wysokie standardy, co Pan Premier. Dziękuję. W imieniu Polski -
dziękuję.
Do diaska! ale
nakruszyłem... przepraszam za słownictwo.
M.B.- Muszę Panu przyznać, że
też zdarza mi się równie soczyście zakląć, ale panuję nad tym, majestat
stanowiska, które piastuję powoduje, że owe słowa brzmią w mych ustach po
prostu niegodnie.
No, no, ale obaj "nakruszyli". podoba mi sie ten dialog, jakże nasz, jakże polski.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam!
Usuń