piątek, 13 marca 2015

"Do ludności, do żołnierzy..."

W sytuacjach kryzysowych można panikować lub... żartować, żartować dla podtrzymania się wzajemnie na duchu i tak po prostu - aby nie zwariować. Do kryzysów jesteśmy przyzwyczajeni, to możemy bez zbędnego skrępowania zafundować sobie ekstrawagancką formę rozrywki na każdej z możliwych płaszczyzn - kto bogatemu zabroni? Mamy w czym wybierać.

W ramach solidarności narodowej winniśmy założyć czerwone okrągłe nosy, odpowiednią czapkę i szpiczaste kolorowe buty, chodzić po mieście i żartować, śmiać się do rozpuku, drwić z samych siebie, odzierać się z resztek powagi i przyzwoitości. Śmiać się ze swoich niedoskonałości, braków, ze świętości, narodowości, z państwa... z Państwa.

Każda w miarę rozgarnięta władza, a nawet cała klasa polityczna w normalnym, w zdrowym kraju określając tak wyraźnie swoje stanowisko wobec Rosji, zastanawiałaby się, co jeśli Rosji się coś nie spodoba? Co wtedy? Co, jeśli okaże się, że wychodzi się z niektórymi działaniami/słowami o odrobinę przed szereg?  Tak, każda władza się zastanowi, zatrzyma, zrobi mały przynajmniej iluzoryczny bilans zysków i strat. My natomiast czasu tracić na przystanki nie lubimy, chcemy być w ruchu i działać, a jak już w miejscu, to przynajmniej podskoczyć, policzki nadymać, przykucnąć z lekka i podskoczyć te kilkanaście centymetrów, ile natura dała! podskoczyć i krzyknąć złośliwie choćby: "Putin się w nocy moczy!" i w nooooogi! jak się da, z impetem wystartować i uciekać! Z zadyszką, językiem na brodzie, ale z satysfakcją - sukcesy należy celebrować, przede wszystkim te osiągnięte na arenie międzynarodowej. Gdy kurz opadnie, obejrzymy się za siebie i przekonamy się, że nikt nas nie goni i uszło nam to na sucho, możemy działać dalej. Wtem można zacząć festiwal dobrego humoru. Nie na rynku, parku, cyrku... ale w Sejmie. Akustyka dobra, widownia dopisuje. 

Komu więc przypada zaszczyt rozbawienia sali? Ano marszałkowi (druga osoba w Państwie). Pan Sikorski proponuje posłom wyjazd na poligon i przeszkolenie wojskowe w razie gdyby czasy stały się jeszcze bardziej niespokojne. No i śmiechy, brawa, bo przecież duma, że marszałek taki dowcipniś. Część posłów wyobraża sobie zdjęcia, które nadawać będą się na FB i Instagram. Pani Krystyna Pawłowicz natomiast zgłasza chęć przeszkolenia i gotowość obrony RP w przypadku wojny, co też jakoś nie daje nam powodu do poczucia bezpieczeństwa, a raczej do śmiechu i kolejnych żartów. Serwisy informacyjne mogą skupić się na zebraniu opinii reszty polityków czy wyobrażają sobie Panią Pawłowicz w kamaszach, czy i ile byłaby w stanie zrobić pompek, przysiadów i jak ta ilość wpłynie na nasze bezpieczeństwo. Śmiechy, chichy i igrzyska.

Gdy dowcipy na temat naszej armii i przygotowania militarnego kraju przestają śmieszyć, możemy poobserwować, jak główne partie polityczne żartują sobie z nadchodzących wyborów prezydenckich. Bo przecież takie tam głosowanie jak na dyżurnego klasy (najwyżej gąbka będzie źle wyciśnięta). Kontrkandydatami obecnie urzędującego Prezydenta ma być Pan Duda,  u którego poziom populizmu i demagogii osiąga poziom orbitalny, Pani Ogórek, którą może zabić jakakolwiek spontaniczność i niezapowiedziane wcześniej pytanie potencjalnego wyborcy o pogodę. Jarubas, którego głównym atutem jest śpiew... a raczej chęć śpiewania. Do tego Pani Grodzka, której CV też jakoś średnio predysponuje do stanowiska, muzyk, który co jakiś czas krzyczy o Jednookręgowych Okręgach Wyborczych i kilkunastu innych kandydatów na kandydatów mających nadzieję, że te 100 tys. podpisów jakoś uda się zebrać - w końcu kandydować może niemal każdy - zwłaszcza, że bezrobocie duże. Dziwne, że na stronach Powiatowych Urzędów Pracy nie ma wzmianki...

Jesteśmy krajem, który żartuje sobie ze swojej obronności, bez wykazywania realnego niepokoju, że militarnie moglibyśmy się czuć w miarę pewnie jedynie w przypadku konfliktu z Zimbabwe czy Malawi i to też pod warunkiem, że wojna odbywałaby się na naszych zasadach (armia może składać się jedynie z ludzi rasy białej). Jesteśmy krajem, który nie dorósł do demokracji, nie udało nam się przez 25 lat wyhodować odpowiedniej "klasy politycznej", społeczeństwa obywatelskiego, właściwej ordynacji wyborczej, aż wreszcie dojrzałej mądrej władzy. Mamy zbiór pajaców, clownów i oszołomów, którzy od 89. roku nauczyli się, że najgłośniej to o nich będzie jak powiedzą coś śmiesznego... nie mądrego.

Jesteśmy krajem, który rzeczywiście w stanie realnego zagrożenia obleje test patriotyzmu. Możemy dziś bowiem trzymać się razem śmiejąc się z absurdów, kpiąc z rzeczywistości, ale gdy stanie nam rzeczywiście Polski bronić, możemy przekonać się, że zaczyna brakować nam argumentów i odpowiedzi na kluczowe pytanie: Za co mam tak naprawdę umierać?  Za co? Za... Polskę?