23 października 2005 roku, cały Świat obiega informacja, że w
wielkim mocarstwie będącym potentatem na największą potęgę gospodarczo -
militarną na globie, skończyła się II tura wyborów prezydenckich. Świat zamarł
bez ruchu, bowiem wszystko zaczęło wskazywać na to, że nowym Prezydentem RP
zostanie Lech Kaczyński. Człowiek o nieskazitelnym życiorysie, niezależny, a co
najważniejsze jedyny mogący wywrzeć silny wpływ na wszelkie przemiany
społeczno-polityczne XXI wieku.
Informacja najbardziej niepokoi Kreml. Zdaje on sobie bowiem sprawę z
tego, że dotychczasowa kontrola Polski nie będzie kontynuowana, co więcej!
istnieje wielkie ryzyko, iż role się odwrócą i to właśnie Moskwa zacznie być
sterowana przez warszawski Pałac Prezydencki. Putin nie pozostawia złudzeń:
"ubit jewo!". Stanowczość Wladimira zszokowała jego bliskich
współpracowników. Zaczęły się szmery, szepty... nikt jednak nie odważył odezwać
się głośniej. "Ubit Jewo!" - krzyknął głośniej Putin. Wszyscy
zamilkli. Dimitrij wyszeptał:
- szto ty garawrisz Wladimir...?
- przejdźmy na polski. Muszę się poduczyć przed rozmową z Donaldem,
chcę mu zaimponować - to stwierdzenie premiera wprawiło w jeszcze większe
osłupienie jego 5-osobowe najbliższe otoczenie.
- Powiem krótko. Lech Kaczyński (a znacie, go przecież bardzo dobrze)
to największe zagrożenie dla Federacji Rosyjskiej. Usłyszeć można było o nim
jeszcze jak był dzieckiem. Od początku nawet jego mimika twarzy wydawała mi się
jakaś antysowiecka. Później jego nieustępliwa walka z komunizmem. Przyczynienie
się do rozpadu ZSRR, można byłoby wymieniać długo... Nie ma co się nad tym
dłużej rozwodzić, ja swoje powiedziałem. Towarzysz Józef Stalin... (wszyscy
natychmiast przyklękli, po czym premier mógł kontynuować) ...sadził niegdyś
własnoręcznie drzewa w lesie smoleńskim. Twierdził bowiem, że kiedyś przydadzą
się bardziej, niż III Rzeszy ich Messerschimtty w czasie
II wojny światowej...
Wywód premiera Rosji zdawał się być coraz mniej zrozumiały.
- Kiedy myślę o zabiciu Lecha Kaczyńskiego, przychodzą mi na myśl owe
polskie wyrazy: "brzoza, samolot, mgła, bomba, Tusk" - nie wiem
jeszcze jak to wszystko zgrać w jedną logiczną całość, ale mamy czas...
- On mówi poważnie. Chce zabić Prezydenta obcego Państwa - te szepty
rozległy się po całym salonie. Wszyscy wydawali się być totalnie zszokowani.
- Wladmir eto...
- Po polsku Dmitritij!
- Wladmir, ale to XXI wiek. Polska należy do wielu międzynarodowych
organizacji... ONZ, OBWE, te wszystkie śmierdzące zachodnim kapitalizmem unie,
umowy, traktaty... Nie możemy ich ot tak zaatakować. Co na to NATO?! (po tym
zdaniu zażenowany brzmieniem języka polskiego prosi bezskutecznie Wladimira o
ponowne przejście na rosyjski...) Wiesz, że atakując Prezydenta RP ściągniemy
na siebie siły NATO. Jeśli nawet cały świat odwróci się od Polski i nie będzie
się chciał angażować w zbrojny konflikt z nami, to ucierpimy poprzez zerwanie z
nami wszelkich umów. Staniemy się Państwem niepoczytalnym, który stanie w
szeregu z Koreą Północną! Atak na jakiegokolwiek Prezydenta obcego mocarstwa
niesie za sobą zbyt duże ryzyko.
- Ryzykiem jest Lech Kaczyński, który samą swoją charyzmą zawładnie
niedługo całym Światem - uciął Wladimir. Może i ryzykujemy wiele... ale
musimy to zrobić. Dzwonię do Donalda...
- Zdrastwuj Donek, i co? przegrało się wybory? Proponuję zrobić zamach
na Lecha Kaczyńskiego
- OK! w sumie nie ma to żadnego politycznego sensu i wszystko przemawia
za tym, żeby tego nie robić, ale zróbmy to (...zanim dotrze do nas, że to bez
sensu). My, Polacy lubimy symbolikę. Proponuję więc dopiero za 5 lat w ramach
czczenia okrągłej rocznicy Katynia.
- Tyle każesz nam czekać? ...zaraz, zaraz to ja dyktuję warunki! nie
wczuwaj się za bardzo w nieswoją rolę! zrobimy to za 5 lat, 10 kwietnia
wpakujesz do jednego samolotu swoją Parę Prezydencką i najważniejszych generałów,
wicemarszałków, posłów (swoich kolegów dla niepoznaki również), resztą ja się
zajmę
- Świetny pomysł!
- Moi ludzie wytworzą sztuczną mgłę, Ty namówisz jakiegoś ze swoich, by
zainstalował bomby, moi nakierują samolot na brzozę i nie ma opcji żeby ktoś
przeżył.
- Tak się zastanawiam, czy poświęcać tylu ludzi, no ale dobra, zgadzam
się.
- HURRA!
- HURRA!
9 kwietnia 2010
- Halo. Wladimir. Dzwonię, bo zaczynam mieć wątpliwości w sens całego
przedsięwzięcia. Niedługo są u nas nowe wybory prezydenckie i Lech nie ma szans
na reelekcję. Przegrywałby nie tylko ze mną, ale i ze Szmajdzińskim i
Olechowskim. PiS niedługo będzie miał taki wpływ na politykę, co białoruska
opozycja na rządy Łukaszenki. Nam politycznie się nie opłaca żaden zamach.
Przyszłość po zamachu byłaby niepewna. Taka katastrofa za naszych rządów
wprowadzi wielki chaos, osłabi stabilność Państwa i co najważniejsze stabilność
naszych sondaży, które gwarantują nam wygranie najbliższych wyborów. Ciebie też
nie mogę zrozumieć, bo po co ci to całe zamieszanie? Rosja może zostać
skompromitowana na arenie międzynarodowej i wszystko może doprowadzić do
konfliktu militarnego. Ryzyko jest duże, a korzyści brak. Takiej katastrofy nie
będzie dało się zamieść pod dywan. Będą nagrania rozmów z kokpitu - wybuchy
będzie przecież słychać! piloci momentalnie zareagują na usterkę
techniczną samolotu, co zostanie również nagrane! Jak czarno na białym będzie
jasne, że to był zamach.
Masz rację. Ale moi już mgłę produkują. Trochę głupio mi to odwołać.
Nie chcę sprawić wrażenia niepoważnego.
- A no dobra... To widzimy się w Smoleńsku już po wszystkim?
- Tak. Do zobaczenia Donald, przytulę Cię w ramach wdzięczności za
współpracę.
- Do zobaczenia Wladimir. I wiesz co? Jestem pod wrażeniem twojego
polskiego. Znam przecież nieźle rosyjski, ale tak miło mi się słucha twojego
polskiego, że aż szkoda przechodzić na twój język. Długo się uczyłeś? Wiesz, ja
niemiecki pamiętam jeszcze z Hitlerjugend, ciągle uczę się angielskiego,
ale...
...
W podobny bieg zdarzeń wierzy 18% społeczeństwa.