Wpis do odsłuchania na jednej z taśm
nagranych w restauracji "Sowa".
"Kiedy wszyscy wokół Ciebie równiuteńko idą, Przyjacielu Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość"
środa, 18 czerwca 2014
wtorek, 3 czerwca 2014
Witajcie w naszej bajce, słoń zagra na fujarce, Pinokio nam zaśpiewa, zatańczą wkoło drzewa...
Czy huczne świętowanie wolności powinno odbywać
się w kraju, przez ogrom czasu uciemiężonym, co 10, 25, 100 lat, czy wyraz
swojej dumy radości i wdzięczności winniśmy okazywać przede wszystkim przy
urnach, gdy tylko nadarza się ku temu okazja?
Mieliśmy niedawno szansę. Frekwencja
wyniosła 23%. Śmiem twierdzić, że część społeczeństwa nie zdawała sobie sprawy
z faktu, że jakieś wybory mają w ogóle miejsce. Ci, którzy specjalnie polityką
zainteresowani nie są, o wyborach dowiadują się zazwyczaj za pośrednictwem
plakatów wyborczych i spotów poszczególnych komitetów. Co jeśli spoty do spotów
wyborczych z żadnej strony podobne nie są, tak jak było to teraz?
Mieliśmy w ostatnim czasie występy cyrkowe,
żonglerki, jazdy na rowerze, mierzenie swojego obwodu w pasie, próby
rozśmieszenia i wzbudzenia sympatii - nie w skutek ukazania własnej
kompetencji, a (wątpliwego) poczucia humoru. Niejeden widz mógł odnieść
wrażenie, że oto przed jego oczami kreują się nowi kabareciarze, którym dano
możliwość pokazania się szerszej publiczności – trochę z litości, a może w
ramach programu „wyrównywanie szans”. Tego nie wiadomo. Jasne jest jedno:
wartości, merytorycznego przekazu tam nie było. Człowiek na ogół zaangażowany
natomiast, zniechęcał się do oddania głosu na kogokolwiek, obawiając się, że
wspierając kogokolwiek daje przyzwolenie na cały ten cyrk.
Trudno dziwić się więc, że na 7%-owe
poparcie głosujących mógł liczyć Kongres Nowej Pracy Janusza Korwin – Mikkego.
W atmosferze ogólnej niechęci do „klasy”
politycznej łatwo przecież zjednać sobie ludzi. Wystarczy ową „klasę” obrzucić
błotem, wyzwać od nierobów, kłamców, złodziei. To gwarantuje co najmniej
wstępną przychylność potencjalnych wyborców. Co jeszcze? Ano obrzucić błotem
całą administrację, NFZy, ZUSy i... wszystko co państwowe. Powtórzyć słowa
typowego polskiego Kowalskiego i Nowaka: „złodziejski kraj”, krytykować
podatki, wszelkie odprowadzane przez nas haracze, biurokrację, niepełnosprawny
system emerytalny i czekać na odzew tłumu. Odzew był. Wywodzący się głównie z
gardeł kategorii wiekowej 18-24, ale przy powyższej frekwencji, mobilizacja
nawet jednej kategorii wiekowej może zrobić zamieszanie w ostatecznych wynikach
wyborów.
Śledząc setki wypowiedzi szefa KNP, czytając
opinie internautów, rosnące słupki, fanpage JKMa, miałem zrobić wpis będący
analizą programu wyborczego Jego Ekscelencji Janusza Korwin - Mikkego. Miałem,
ale się przestraszyłem. Każda moja polemika z choć jednym postulatem Jego
Ekscelencji narażałaby mnie na publiczny lincz, internetową chłostę i
e-społeczne wykluczenie.
Pozwolę sobie więc na kilka ciepłych słów.
Osobiście jestem zafascynowany Panem Januszem: charyzma, styl, odwaga,
NONKONFORMIZM, trafność niektórych argumentów i smaczne porównania. Palce
lizać. Problem jest tylko jeden. Jego projekt po prostu, by się nie udał. Mimo
słuszności niektórych postulatów, hasła głoszone przez JKM po prostu dobrze się
sprzedają, ale wdrożenie w życie spowodowałoby samounicestwienie Państwa.
Założenia są słuszne, ale tylko w środowisku laboratoryjnym – i każdy, kto choć
trochę lizną nauki polityczne o tym wie.
Polityka kogoś takiego potrzebuje. Państwo u
steru władzy – niekoniecznie.
Poparcie dla partii
antysystemowych będzie zawsze. Czy lepsze to od samowykluczenia z możliwości
zmiany rzeczywistości - z pewnością.
Niestety tych "obojętnych" jest
coraz więcej. Można się spodziewać spadku frekwencji również w przyszłych
wyborach do Parlamentu (RP tym razem). Wyborcy są zmęczeni – znów staną w
miejscu, powiedzą, że to wszystko sensu nie ma, że i tak władza kradnie, kraść
będzie i (uwaga! najpotężniejszy argument) MÓJ GŁOS I TAK NIC NIE ZMIENI. Jeśli
można za coś losowi w tym miejscu podziękować, to za to, że 25 lat temu ludzie,
którym zawdzięczamy dzisiaj wolność nie wykazywali się taką
właśnie mentalnością.
Dziś nie musimy walczyć, dziś wystarczy, że
utrzymamy to co wywalczono za nas i niczego nie sprzeniewierzymy...
… nie trzeba przecież
"niczego" tracić, by to „coś” docenić.
Wszystkiego
Najlepszego Polsko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)