Od
nonkonformizmu do zwykłego krytykanctwa, cechującego się negacją wszystkiego i
wszystkich droga jest naprawdę krótka. Różnica polega jednak na tym, że uzasadniony
nonkonformizm bywa doceniany przez zadeklarowanych konformistów, "krytyk
totalny" natomiast zawsze dostanie etykietkę malkontenta, gbura, aroganta,
buraka i impertynenta. To nic. Czas zaryzykować i ową cienką granicę na chwilę
przekroczyć. Z nutką nieposkromionego dekadentyzmu spojrzeć na to wszystko z
góry, pochylić się nad dzisiejszym Światem i powiedzieć... "uuu dno nigdy
wcześniej nie wydawało się tak głębokie."
Nasz
upadek nie boli. Nie jest przecież gwałtowny. Ciężko pracujemy od lat nad tym,
by konsekwentne dążenie do permanentnego regresu obyczajowego, kulturowego,
społecznego i ekonomicznego nie było zbyt bolesne. Wykonujemy ostrożne kroki ku
dołowi, szczebelek po szczebelku. Wprawdzie co jakiś czas ktoś odważniejszy
wykona skok z większym impetem, by nadać schyłkowi trochę wigoru, niejeden
zgrabnie ześlizgnie się po obręczy, ale tempo staramy się mimo wszystko
kontrolować, kierunek nie - obraliśmy go już dawno.
Nie
jest niespodzianką, że Świat kreowany jest przez pieniądz. Dziś pieniądz tworzą
duże koncerny marki, symbole i idole - porywacze tłumów. Ekonomiczne
rozwarstwienie ówczesnego społeczeństwa następuje coraz gwałtowniej. Przepaść pomiędzy
statusem materialnym największych gwiazd show biznesu i sportu, a statusem
zwykłych obywateli żyjących za najniższą krajową jest już tak niewyobrażalnie
duża, że dzienna pensja tych pierwszych kilkakrotnie przekracza roczną pensję
tych drugich. Finansowa machina jednych doprowadza do szaleństwa z powodu
nadmiaru, innych z powodu niedoboru. Kult pieniądza i materializm powoli
zaciera wszelkie wartości - ci pierwsi walczą, by mieć więcej, ci drudzy, by
mieć cokolwiek. Przy czym zadanie tych drugich okazuje się o wiele trudniejsze.
"Na
szczęście" media podpowiadają jak osiągnąć dziś sukces. Na pierwszych stronach
gazet trudno dostrzec najtęższe umysły, łatwiej "gwiazdy" pokroju
Miley Cyrus. To one kreują styl życia, modę i zachowania. Dzisiejsza muzyka
rozrywkowa nie bazuje na dobrym tekście, wykwintnej linii melodycznej. To tylko
proste treści, łatwe instynktowne przekazy opakowane w odpowiednie pazłotka -
które trudno odróżnić od image'u najtańszej prostytutki.
Obserwując
najpoczytniejsze portale internetowe dowiadujemy się co jadł na śniadanie Justin
Bieber i jaką bieliznę nosi (lub nie) Kim Kardashian. Te "autorytety"
dzisiejszego młodego pokolenia pozbawiły ich jednocześnie możliwości
skomentowania chociażby życiorysu niedawno zmarłego Tadeusza Mazowieckiego - pozostaje
pod artykułem o jego śmierci kliknąć na facebooku "lubię to" - żeby
nie było, że były prem...? prez...? kró...? polityk całkiem obojętny jest...
Gdzie
w tym wszystkim zagubionym świecie polityka? Od lat stuka w to dno od spodu i
dopinguje, by każdy z telemarkiem potrafił wylądować równie zwinnie. Hipokryzja
i cynizm naszej obecnej władzy, afery, które zostają bez konsekwencji ani
politycznych ani prawnych - to nic. Przywykliśmy. Przecież tak jest wszędzie.
Obracamy
się tak z próbą wnikliwej analizy otaczającego nas świata i dochodzimy do
wniosku, że może w religii nadzieja. Lewactwo i massmedia wpajają nam wprawdzie,
że to dla słabych, że Boga nie ma, ale buntujemy się, bierzemy różaniec w rękę
i właśnie w Kościele nadziei szukamy. Wsłuchujemy się w głos księży, pasterzy
naszych (zadowolonych, wracających ze szkół i przedszkoli) i co? Dowiadujemy
się, że winą za to wszystko, za ten nasz lud zepsuty obarczać należy Hello
Kitty - a raczej "HELL o Kitty". Postać domowego kota rasy
"japoński bobtail" z czerwoną kokardką... Taką diagnozę lekarze naszych
dusz wystawiać nam raczą...
I już twarz nam pozostaje tylko z
bezradności i wstydu zakryć, spojrzeć ukradkiem w górę i gorzko zapłakać, bo
nadzieja umarła... ostatnia.
"Nie pytaj co w nas siedzi, to raczej nie jest pokolenie odpowiedzi" ....Z reguly zgadzam sie z Pana wypowiedziami, ale tym razem musze zaoponowac. Czy rzeczywiscie jest to sprawa tylko tego jednego pokolenia? Chyba jednak nie,bo siedzi w nas ciagle jeden i ten sam bies,Bies uparcie powtarzajacych sie wizji malkontentenctwa, wzajemnej zawisci i zrzucenia jarzma.Jakiego? To juz nie jest az tak bardzo istotne. Wazne tylko,zebysmy mogli walczyc o jego zrzucenie. Lubimy od wiekow wielkie slowa,jednak nie poparte wlasciwie niczym.
OdpowiedzUsuńProsze popatrzec na sytuacje przedwojenna. MOj ty Boze, jakze bylismy silni, zwarci i gotowi i tradycyjnie w konflikcie z sasiadami. A mimo to w ciagu kilku tygodni tych zwartych i silnych nie bylo na mapie Europy. Przygladajac sie narodowym ekscesom sprzed trzech dni przeznaje Panu racje w kwestii bezbolesnego zblizania sie do dna. Ilez razy to bylo? Ciagle da capo. Ma sie wrazenie, ze ten narod jest po prostu zniewolony wolnoscia. I w tym kontekscie preferuje nonkonformizm wszelakiej masci. Byle tylko nie to wypaczone malkontenstwo ubrane na dodatek w szatki pani Dulskiej.
Ma Pan racje, ze swiat kreowany jest przez pieniadz.Do kogo miec pretensje? Do leniwych Fenicjan, ktorym juz nie chcialo sie nosic towarow.;) Sadze jednak, ze gdyby nie oni, to zrobil by to ktos inny leniwy, bo wygodnictwo jest inicjatorem najwiekszych wynalazkow cywilizacyjnych. Sa kraje, w ktorych pieniadz rzadzi sprawiedliwie, gdzie znalezienie balansu spolecznego jest podstawa polityki. Gdy zna sie zasade, ze byc biednym w panstwie rzadzonym dobrze, to wstyd, a hanba byc bogatym w rzadzanym zle, nie jast to wcale takie trudne, zakladajac, ze ma sie pod reka ludzi kompetentnych.
A teraz pare slow o czy lekturze. Kiedys w szkole wpajano mi, ze czytanie rozszerza horyzonty ale niesie ze soba niebezpieczenstwo posiadania wlasnego zdania.:) Dzisiaj musze to czesciowo zrewidowac i dodac moze subtelne " to co sie czyta" moze albo horyzonty poszerzyc lub je zaciesnic. Vide "gosc Niedzielny", "Od rzeczy" czy "wPolityce".
I to, ku mojemu przerazeniu, tez niestety demokracja.
Zgodzi się jednak Pani ze mną, że jakoś uparcie dążymy do swoistej destrukcji? Ekonomia - z kapitalizmu uwalniamy to, co najbardziej niebezpieczne dla ładu strukturalnego. Sztuka - ta masowa już nadaje powoli ton nawet tej niszowej i elitarnej. Kultura - kreowana głównie przez mass-media, które odwołują się do instynktów i emocji. Polityka - wisienka na torcie - pojęcie będące synonimem "kolesiostwa", powiedziałbym nawet "układu", gdyby określenie to nie zostało zawłaszczone przez partię, z którą nie jestem w stanie powiedzieć niczego jednym głosem.
UsuńZdaję sobie sprawę, że nadałem wpisowi charakter dekadentyzmu, trywialnego krytykanctwa, drażniącej prostoty, ale zakrycie rękami twarzy z zażenowania też męczy. Wiem też, że powyżej opisany gest, jak i mój wpis nic nie nie zmieni.
Z bezsilności pozostaje więc odpowiednio wkomponować się w zębatki trybu dzisiejszej ekonomicznej machiny, wieczorem kupić ostatni "egzemplarz" gazety "Fakt", usiąść przez telewizorem i śledzić poczynania "Ekipy z Warszawy". Ewolucja zaskakuje.
Oczywiscie, ze sie zgadzam. Jaki kon, kazdy widzi... Niestety.
OdpowiedzUsuńAle z tym "Faktem" to Pan przesadzil. ;))))
wyjątkowo trafnie "popełniony " artykuł , brawo prosze Pana, brawo ! cóż nam pozostaje gdzie wszedzie syf i beznadzieja wokoło ? pan chociaz pisze , ale czy ciemnota nawet jak przeczyta coś zrozumie ? donkichoterią swądzi ;-) ale tak czy inaczej gratuluję lekkości pióra, przyswajalności, dosadnego i elokwentnego języka pisanego.Chyba zostanę stałym czytającym.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miły komentarz :) Również pozdrawiam.
Usuń