środa, 9 kwietnia 2014

POLS*A MAĆ! Patriotyzm? Status: To skomplikowane



Czym jest dla nas Polska? Matką czerpiącą swoje pedagogiczne wzorce od Katarzyny W., której brakuje jedynie odwagi, by wystąpić przed Światem z dramatycznym wyznaniem, że 38-milionowe potomstwo gdzieś się nagle zgubiło? Wózek w pewnym momencie okazał się pusty? Czy może sama (na drodze zabawy w teoretyczną personifikację) okazałaby się dzieckiem, na którym dawno trzeba było dokonać aborcji? A gdy już pewne środowiska zabarykadowały drzwi do wszystkich klinik aborcyjnych  - zrefundować protezy, pokochać, pomóc i przede wszystkim nie mieć żadnych oczekiwań?

Dzisiaj patriotyzm przychodzi nam jakoś z oporem. Jeśli rozmawiamy o Polsce, to raczej w kontekście patologicznej struktury, licznych niedoskonałości, skompromitowanej klasy politycznej, korupcji, niedostatku we wszelkich jego wymiarach, niesprawiedliwości społecznej, braku perspektyw itd. Za co więc ją kochać? Skoro zastanawialibyśmy się nawet czy dodać ją do grona znajomych na Facebooku? Bo może trochę wstyd, bo na pewno będzie "spamić", bo będzie wysyłać zaproszenia do gier (ale tylko tych płatnych), sama nie będzie reagować na wiadomości, będzie ciągle czegoś od nas wymagać nie dając nic w zamian. To po co tak to? Po co taki znajomy?

W konsumpcyjnym Świecie chcielibyśmy może traktować ją jak niedrogą prostytutkę, nie angażować się, nie rozmawiać, ale od czasu do czasu w konkretnym celu ją odwiedzać? Nie wykazywać miłości, ale ją tylko momentami uprawiać? Naciągnąć definicję patriotyzmu na poziom ulotnej chwilowości? Można? Tak, ale w przypadku spełnienia dwóch niezbędnych warunków - musi być atrakcyjna i zdrowa.  Czy jest?

Patriotyzm przychodzi trudno, a jeszcze trudniej go dziś wyrazić. Nie dlatego, że Polska jakoś nas specjalnie nie kokietuje, nie zaprasza na romantyczne kolacje, ba! zapomina o naszych urodzinach! Dlatego raczej, że w stanie pokoju, bez konieczności obrony niepodległości (którą według wielu i tak już dawno utraciliśmy) i granic terytorialnych definiuje się ją inaczej niż poprzez chwytanie za miecz i tarczę, karabin, kamień czy widły, a poprzez obowiązki obywatelskie. Polska nie wymaga już od nas umierania za nią, ale życia dla niej. Jak zdajemy ten egzamin? Nie zabiegamy jakoś specjalnie o płacenie podatków - unikamy ich, nie angażujemy się w życie społeczno - polityczne w celu budowy lepszej Polski, nie bierzemy udziału  w wyborach, własność Państwa traktujemy jak własność tzw. niczyją, ojczyzna staje się dla nas coraz bardziej obojętna, bo nie czujemy od niej żadnego wsparcia, pomocy. Solidarność społeczna zamyka się najwyżej w obrębie naszego gospodarstwa domowego. Dochodzimy do wniosku, że nie warta jest naszych poświęceń. Żyjemy dla siebie, nie dla niej, a czasami nawet wbrew...

Używając tych brutalnych uogólnień nie chcę deprecjonować grup nadal szczerze patriotycznych, świadomych, walczących ze stereotypem patrioty - oszołoma, który poprzez swą ekspresję rzuca się na pierwszy plan.

Kto dziś bowiem najgłośniej zwie się patriotą?

- Ruchy Narodowe, które często bardziej od miłości do swojego narodu pałają nienawiścią do innych nacji.
- Online Soldiers, którzy ochoczo (głównie na portalach społecznościowych lub sondach ulicznych) deklarują obronę kraju w przypadku zagrożenia.
- XXI wieczni husarze, opowiadający się za przywróceniem powszechnego naboru do wojska - bo przecież nadal żyją w przekonaniu, że dziś siłę militarną kraju liczy się w ilości "żołnierzy", którzy na obowiązkowych powszechnych szkoleniach uczą się tyle, co w czasie odbycia dwóch misji w Call of Duty na poziomie MEDIUM? Wojnę widzą przez pryzmat bitwy pod Grunwaldem. Gotowi są w każdej chwili wsiąść na pierwszego napotkanego konia i wraz z nim próbować odeprzeć atak międzykontynentalnej rakiety balistycznej  z głowicą atomową.  
- Prawdziwi Polacy z plakietką Toruńskiego Radia widzących wszędzie dookoła Żydów i masonerię, zakamuflowaną opcję niemiecką i zabójców Lecha Kaczyńskiego. Wyznawcy teorii zamachu, którzy dzięki eksperckiej komisji Antoniego Macierewicza poznają tajniki fizyki, wraz z ową komisją z zaangażowaniem gotują parówki, by szukać analogii pomiędzy jej pęknięciami spowodowanymi procesem gotowania, a wyglądem Tu-154M zaraz po wybuchu trotylu. Ludzi gotowych na znak Pana Antoniego wyjąć zestaw noży ze sztućców sprezentowanych na jednym z pokazów garnków oraz artykułów gospodarstwa domowego i trzymając je kurczowo w garści skłonni są iść podbijać Kreml.

Trudno dziś o patriotyzm, bo albo ciężko nam tak po ludzku wykrzesać miłość (nie z litości) i cierpliwość do upośledzonego, lub kochać tak całkiem bezinteresownie bez nadziei na odwzajemnienie uczucia, albo po prostu pokochać i bać się o wchłonięcie przez wyżej wspomniane mainstreamowe grupy niewątpliwego nacisku. Ciężko, bo... taki mamy klimat.

3 komentarze:



  1. Czytajac Pana tekst, przypomniala mi sie pewna dysputa w miedzynarodowym towarzystwie, z ktorego gros osob spedzilo sporo czasu w Polsce. Jedni jako studenci, inni jako przedstawiciele firm. Padlo zdanie, ze Polacy sa wyjatkowi. Wyjatkowi w sensie specyfiki podejscia do swojej ojczyzny. Gdy juz sa wolni, niepodlegli i zyjac w czasie pokoju, zaczyna im czegos brakowac. Zaczynaja podkąsywac swoich, by w czasie konfliktu politycznego, jakim jest np.wojna, nagle w euforycznym uniesieniu polaczyc sie ze wszystkimi "bracmi", natluc po lbie nowemu nieprzyjacielowi a po wszystkim ze stoickim spokojem powrocic do swoich zajec i pierwotnych animozji i antypatii.
    Po gruntownym przemysleniu musze przyznac, ze bardziej dyplomatycznej analizy polskiego patriotyzmu w jego dzisiejszym wydaniu trudny by mi bylo znalezc.
    Osobiscie jakos nie potrafie objac intelektualnie tego zjawiska, bo jest ono zbyt szerokie; patriotyzm religijny, militantny, romantyczny, kibolski i wiele innych. Czy koniecznie trzeba oddawac zycie za ojczyzne i czy rzeczywiscie byloby to oddanie za nia, a nie za jakiegos dupka, ktoremu nagle w imie patriotycznych mrzonek zachciewa sie wywijac szabelka? Czyz nie wystarczy polozyc sie w pachnacej trawie, gdzies na Mazurach czy w Tatrach i powiedziec sobie "W jakim przepieknym kraju przyszlo mi zyc?"

    Odbiegajac od meritum, musze Panu wyrazic ogromne uznanie za tekst. Finezja porownan opakowana w wrecz subtelna prowokacje. Chapeau bas!! Oooops, przepraszam - coby w temacie zostac, to czapke rogatywke z pawimi piorami uchylam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie! Długo kazała Pani na siebie czekać :) Zdaje sobie przecież Pani sprawę z tego, że komentarz "Jolci" traktuję jako swoiste dopełnienie bloga? :)
      Z hipotezą dotyczącą naszego zniecierpliwienia i zakłopotania spowodowanego (s)pokojem oczywiście się zgadzam. Jakoś zawsze łatwiej było nam burzyć niż budować, odbierać niż zachować.

      Dziękuję, że nie zapomniała Pani jeszcze o nonkonformiście, za świetny komentarz i wyrażone słowa uznania (nawet jeśli więcej w nich kurtuazji :p).

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nie dziwię się pańskim słowom. Wypowiedzi pani JOLCI są wszak zawsze dopełnieniem każdego bloga. Ja osobiscie bardzo cenię glos JOLCI, a ponieważ z róznych powodów jest mi bardzo bliska, to tym bardziej zawsze oczekuje na Jej bardzo logiczny, mądry głos. Pozdrawiam pana nonkonformistę 13.

    OdpowiedzUsuń