Czym
jest dla nas Polska? Matką czerpiącą swoje pedagogiczne wzorce od Katarzyny W.,
której brakuje jedynie odwagi, by wystąpić przed Światem z dramatycznym
wyznaniem, że 38-milionowe potomstwo gdzieś się nagle zgubiło? Wózek w pewnym
momencie okazał się pusty? Czy może sama (na drodze zabawy w teoretyczną
personifikację) okazałaby się dzieckiem, na którym dawno trzeba było dokonać
aborcji? A gdy już pewne środowiska zabarykadowały drzwi do wszystkich klinik
aborcyjnych - zrefundować protezy,
pokochać, pomóc i przede wszystkim nie mieć żadnych oczekiwań?
Dzisiaj
patriotyzm przychodzi nam jakoś z oporem. Jeśli rozmawiamy o Polsce, to raczej
w kontekście patologicznej struktury, licznych niedoskonałości,
skompromitowanej klasy politycznej, korupcji, niedostatku we wszelkich jego
wymiarach, niesprawiedliwości społecznej, braku perspektyw itd. Za co więc ją
kochać? Skoro zastanawialibyśmy się nawet czy dodać ją do grona znajomych na
Facebooku? Bo może trochę wstyd, bo na pewno będzie "spamić", bo
będzie wysyłać zaproszenia do gier (ale tylko tych płatnych), sama nie będzie
reagować na wiadomości, będzie ciągle czegoś od nas wymagać nie dając nic w
zamian. To po co tak to? Po co taki znajomy?
W
konsumpcyjnym Świecie chcielibyśmy może traktować ją jak niedrogą prostytutkę,
nie angażować się, nie rozmawiać, ale od czasu do czasu w konkretnym celu ją odwiedzać?
Nie wykazywać miłości, ale ją tylko momentami uprawiać? Naciągnąć definicję
patriotyzmu na poziom ulotnej chwilowości? Można? Tak, ale w przypadku
spełnienia dwóch niezbędnych warunków - musi być atrakcyjna i zdrowa. Czy jest?
Patriotyzm
przychodzi trudno, a jeszcze trudniej go dziś wyrazić. Nie dlatego, że Polska
jakoś nas specjalnie nie kokietuje, nie zaprasza na romantyczne kolacje, ba! zapomina
o naszych urodzinach! Dlatego raczej, że w stanie pokoju, bez konieczności
obrony niepodległości (którą według wielu i tak już dawno utraciliśmy) i
granic terytorialnych definiuje się ją inaczej niż poprzez chwytanie za miecz i
tarczę, karabin, kamień czy widły, a poprzez obowiązki obywatelskie. Polska nie
wymaga już od nas umierania za nią, ale życia dla niej. Jak zdajemy ten
egzamin? Nie zabiegamy jakoś specjalnie o płacenie podatków - unikamy ich, nie
angażujemy się w życie społeczno - polityczne w celu budowy lepszej Polski, nie
bierzemy udziału w wyborach, własność
Państwa traktujemy jak własność tzw. niczyją, ojczyzna staje się dla nas coraz
bardziej obojętna, bo nie czujemy od niej żadnego wsparcia, pomocy. Solidarność
społeczna zamyka się najwyżej w obrębie naszego gospodarstwa domowego. Dochodzimy
do wniosku, że nie warta jest naszych poświęceń. Żyjemy dla siebie, nie dla niej, a czasami
nawet wbrew...
Używając
tych brutalnych uogólnień nie chcę deprecjonować grup nadal szczerze
patriotycznych, świadomych, walczących ze stereotypem patrioty - oszołoma,
który poprzez swą ekspresję rzuca się na pierwszy plan.
Kto
dziś bowiem najgłośniej zwie się patriotą?
- Ruchy
Narodowe, które często bardziej od miłości do swojego narodu pałają nienawiścią
do innych nacji.
- Online Soldiers, którzy ochoczo
(głównie na portalach społecznościowych lub sondach ulicznych) deklarują obronę
kraju w przypadku zagrożenia.
-
XXI wieczni husarze, opowiadający się za przywróceniem
powszechnego naboru do wojska - bo przecież nadal żyją w przekonaniu, że dziś
siłę militarną kraju liczy się w ilości "żołnierzy", którzy na
obowiązkowych powszechnych szkoleniach uczą się tyle, co w czasie odbycia dwóch
misji w Call of Duty na poziomie MEDIUM? Wojnę widzą przez pryzmat bitwy pod
Grunwaldem. Gotowi są w każdej chwili wsiąść na pierwszego napotkanego konia i wraz
z nim próbować odeprzeć atak międzykontynentalnej rakiety balistycznej z głowicą atomową.
- Prawdziwi
Polacy z plakietką Toruńskiego Radia widzących wszędzie dookoła Żydów i masonerię,
zakamuflowaną opcję niemiecką i zabójców Lecha Kaczyńskiego. Wyznawcy teorii
zamachu, którzy dzięki eksperckiej komisji Antoniego Macierewicza poznają
tajniki fizyki, wraz z ową komisją z zaangażowaniem gotują parówki, by szukać
analogii pomiędzy jej pęknięciami spowodowanymi procesem gotowania, a wyglądem
Tu-154M zaraz po wybuchu trotylu. Ludzi gotowych na znak Pana Antoniego wyjąć
zestaw noży ze sztućców sprezentowanych na jednym z pokazów garnków oraz artykułów
gospodarstwa domowego i trzymając je kurczowo w garści skłonni są iść podbijać Kreml.
Trudno
dziś o patriotyzm, bo albo ciężko nam tak po ludzku wykrzesać miłość (nie z
litości) i cierpliwość do upośledzonego, lub kochać tak całkiem bezinteresownie
bez nadziei na odwzajemnienie uczucia, albo po prostu pokochać i bać się o
wchłonięcie przez wyżej wspomniane mainstreamowe grupy niewątpliwego nacisku.
Ciężko, bo... taki mamy klimat.
OdpowiedzUsuńCzytajac Pana tekst, przypomniala mi sie pewna dysputa w miedzynarodowym towarzystwie, z ktorego gros osob spedzilo sporo czasu w Polsce. Jedni jako studenci, inni jako przedstawiciele firm. Padlo zdanie, ze Polacy sa wyjatkowi. Wyjatkowi w sensie specyfiki podejscia do swojej ojczyzny. Gdy juz sa wolni, niepodlegli i zyjac w czasie pokoju, zaczyna im czegos brakowac. Zaczynaja podkąsywac swoich, by w czasie konfliktu politycznego, jakim jest np.wojna, nagle w euforycznym uniesieniu polaczyc sie ze wszystkimi "bracmi", natluc po lbie nowemu nieprzyjacielowi a po wszystkim ze stoickim spokojem powrocic do swoich zajec i pierwotnych animozji i antypatii.
Po gruntownym przemysleniu musze przyznac, ze bardziej dyplomatycznej analizy polskiego patriotyzmu w jego dzisiejszym wydaniu trudny by mi bylo znalezc.
Osobiscie jakos nie potrafie objac intelektualnie tego zjawiska, bo jest ono zbyt szerokie; patriotyzm religijny, militantny, romantyczny, kibolski i wiele innych. Czy koniecznie trzeba oddawac zycie za ojczyzne i czy rzeczywiscie byloby to oddanie za nia, a nie za jakiegos dupka, ktoremu nagle w imie patriotycznych mrzonek zachciewa sie wywijac szabelka? Czyz nie wystarczy polozyc sie w pachnacej trawie, gdzies na Mazurach czy w Tatrach i powiedziec sobie "W jakim przepieknym kraju przyszlo mi zyc?"
Odbiegajac od meritum, musze Panu wyrazic ogromne uznanie za tekst. Finezja porownan opakowana w wrecz subtelna prowokacje. Chapeau bas!! Oooops, przepraszam - coby w temacie zostac, to czapke rogatywke z pawimi piorami uchylam. :)
Nareszcie! Długo kazała Pani na siebie czekać :) Zdaje sobie przecież Pani sprawę z tego, że komentarz "Jolci" traktuję jako swoiste dopełnienie bloga? :)
UsuńZ hipotezą dotyczącą naszego zniecierpliwienia i zakłopotania spowodowanego (s)pokojem oczywiście się zgadzam. Jakoś zawsze łatwiej było nam burzyć niż budować, odbierać niż zachować.
Dziękuję, że nie zapomniała Pani jeszcze o nonkonformiście, za świetny komentarz i wyrażone słowa uznania (nawet jeśli więcej w nich kurtuazji :p).
Pozdrawiam!
Nie dziwię się pańskim słowom. Wypowiedzi pani JOLCI są wszak zawsze dopełnieniem każdego bloga. Ja osobiscie bardzo cenię glos JOLCI, a ponieważ z róznych powodów jest mi bardzo bliska, to tym bardziej zawsze oczekuje na Jej bardzo logiczny, mądry głos. Pozdrawiam pana nonkonformistę 13.
OdpowiedzUsuń