Czasami pozostawienie czegoś bez komentarza, jest odpowiednią reakcją,
zwłaszcza na coś,co nie mieści się już w głowie, na coś na co brakuje
odpowiednich słów, właściwych odniesień. Z drugiej strony, może być to
zrozumiane jako akceptacja,więc zdecydowałem się na kilka słów na temat
"krzyża" – „tego krzyża”.Jak to zwykle bywa...wszelkie dyskusje na
jego temat wywołują emocje - i dobrze- o ile są one zdrowe, a co najważniejsze,
gdy nie mieszamy do tego polityki...Niestety w tej kwestii jest to chyba
niemożliwe. Poziom „dyskusji” sięgnął już dna, ale są jeszcze ludzie,
którzy stoją z łopatami i zaczynają kopać…
Słuchając od lat „wypowiedzi” słuchaczy „Radia Maryja”, myślałem – OK,
z częścią społeczeństwa nie jest dobrze – powiedzmy sobie szczerze – jest źle,
ale to jakiś „odsetek” który zamyka się w swoich „gettach” – swoich
pielgrzymkach, swoich spotkaniach i jest im tam dobrze. Nie pozwalają na
relacje z pielgrzymek innym stacjom (niemiecko-żydowsko-rosyjskim) i sami nie
pchają się na zewnątrz, stoją/siedzą/klęczą, podjudzając siebie nawzajem,
„chrześcijańsko” wyzywając „wrogów” od pedałów,chamów, masonów, Żydów- (a to w
ich subkulturze najgorszy inwektyw, co wydaje się jednym wielkim absurdem, bo
przecież Jezus z Torunia nie był). Nikt nie stawia sobie już nawet za cel, by
„rozdziewiczać intelektualnie” tą społeczność, jednak sytuacja robi się
nieciekawa, gdy Ci ludzie wyjdą na ulice, fakt- z wielkim grymasem na twarzy,
że muszą chodzić po „czarnym” asfalcie z dotacji (za przeproszeniem)
europejskich, muszą oddychać tym samym powietrzem co ci, którzy oglądają
telewizję TVN, Polsat i czytają „Gazetę Wyborczą”, ale mimo tych niedogodności,
maszerują, organizują się i poszerzają szeregi. Co przeraża najbardziej- to nie
są tylko ci ludzie, którzy w swoich katolickich żyłach mają pełno nienawiści do
wszystkiego dookoła (w zamian z bezgranicznym zaufaniem do Ojca Tadeusza) -
obok nich stoją ci, którzy nie są jego wyznawcami,ale fanatykami jednej
słusznej partii- a ich już jest trochę więcej.
Emocje tych ludzi sięgają zenitu, a co robią czołowi politycy PiSu? –
uspakajają tłum dla dobra sprawy? Myślą nad kompromisem? Nie…oni stają w tych
samych szeregach, prosząc o więcej krwi! Czy Pan Jarosław walczy o nowy
elektorat? Nie, on walczy o ten, który i tak już ma w garści…elementarny
polityczny błąd? – nie. On z wyborców robi wyznawców, z wyznawców fanatyków, a
z fanatyków bojówkarzy – i mamy nieformalną brygadę stojącą za partią, która
wypuszczana jest w odpowiednich sytuacjach, będąca w stanie oddać własne życie.
Czy ci ludzie czują się manipulowani? Pewnie nie, czy „okładając” swoim
podręcznym krzyżem „wrogów” mają coś wspólnego z Bogiem? Pewnie nie, ale mają
poczucie wyjątkowości i spełnienia. Pan Prezes razem ze swoją „armią”
dalej będzie walczył o to, by Jego ś.p. brat miał więcej pomników w Polsce niż
sam Jan Paweł II, by z każdym dniem coraz bardziej wmawiać niemalże boski
wymiar Lecha Kaczyńskiego. Kwestionować rzeczywistość, tłumacząc, że wszystko
dookoła wyglądałoby inaczej gdyby nie „zamach” i nie należy żyć tym co jest,
ale żyć tym co by było! Być może pomysł, na postawienie czegoś monstrualnego,
zasłaniającego Pałac, a przede wszystkim przyćmiewającego obecnego Prezydenta
„zakodowanym przekazem”, że PRAWDZIWY PREZYDENT to zginął –a raczej poległ, ku
chwale Ojczyzny, ucieszyłby najbardziej.
Wszelka agresja, byłaby do zniesienia, bo do czego zdolny jest człowiek
przekonujemy się od lat. Nie jest do zniesienia, gdy do tej nienawiści, chorego
fanatyzmu,agresji i zaślepienia miesza się Boga i symbole- narodowe i religijne
– które dla niektórych są rzeczywiście ważne. Flaga, Godło, „Solidarność”
zostały już zgwałcone dawno. Zbrodnia Katyńska została zrównana do poziomu katastrofy
Smoleńskiej,czas na Krzyż i symbol „Polski Walczącej”- który nie wiadomo z
jakiego powodu manifestowany jest w trakcie awantur pod Pałacem (tak jak i
jednoczesne okrzyki„Jarosław! Jarosław!”). Wycierajmy się dalej o wszystko, co
jeszcze do niedawna było powodem naszej Polskiej Dumy, zbezczeszczajmy
wszystko, co jest do zbezczeszczenia, w imię walki politycznej! W zamian tego
postawmy nie jeden krzyż, a tysiące pod Pałacem Prezydenckim, miliony na
ulicach, setki na własnych podwórkach, pokażmy Światu, że jesteśmy najbardziej
„wierzącym”Narodem! Największy pomnik Jezusa na Świecie już przecież u nas
powstaje, bo co jak co, ale walki z Brazylią w kwestii siły wiary nie możemy
przegrać!
Czy Bogu się to podoba? Prosił nas o stawianie posągów i wielbienie ich,
a co lepsze ściganie się kto postawi większy? Nie? To nauczymy Go naszej
religii! Będą na nas patrzeć, nie z podziwem, a z zażenowaniem i pożałowaniem?
Jeśli tylko ci na dole to pół biedy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz