środa, 22 września 2010

"Boże, myślę że mogę nazwać to modlitwą... "

Rysunek Andrzeja Mleczki

W XXI-wiecznym, zepsutym Świecie, gdzie prym wiedzie zgniła Zachodnia Europa, próżne Stany Zjednoczone- gdzie już niedługo „wierzący” będzie synonimem człowieka „niedouczonego” i „zacofanego”, w Środkowej Europie leży kraj zupełnie inny- POLSKA. Może i odstaje od krajów wysokorozwiniętych- infrastrukturą, stanem gospodarki, ale wygrywa w najważniejszym aspekcie. Nikt, tak jak on- nie jest religijny, nikt tak jak on- nie kocha Boga i nikt jak on-potrafi to jeszcze pokazać.

Fakt, krzyża pod Pałacem już nie ma, został przeniesiony (tfu! usunięty), ale nie od dziś wiadomo, że nawet w tak religijnym kraju, są Ci, którzy stoją po ciemnej stronie mocy. Na szczęście, z identyfikacją tych „złych”, problemu nie ma- wystarczy poprosić o okazania legitymacji partyjnej. Ci, którzy nie identyfikują się z żadną partią, a nie noszą przy sobie zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego są w gronie podejrzanych. Skupmy się jednak na tych, którzy walczą o nasz wizerunek „Prawdziwego Polaka”. Ci „Prawdziwi Polacy”, stali wiele dni i nocy, by bronić krzyża. Wiele z tych osób, była bezrefleksyjnie niesiona falą ruchu i nie do końca potrafiła,już rozsądnie wyjaśnić, po co tak w ogóle „czuwa”. Jedno jest pewne- czuli, że właśnie tam jest Polska. Poczucie Polskości było zasilane, odwiedzinami tego „Największego Polaka”, u którego w żyłach płynie najbardziej „biało-czerwona krew” – Jarosława Kaczyńskiego. Patrząc na ten „akt” ocierający się o mistycyzm, można by mieć wiele skojarzeń. Skrajnie różnych - w zależności oczywiście od poziomu Polskości obserwatora. Ten, co Polakiem nie jest, lub ma z nim mało wspólnego, patrzy najprawdopodobniej na „akt” ze wstydem, zażenowaniem, trochę strachem, ewentualnie z wielkim niezrozumieniem w oczach. Ci co Polakami są, patrzą na to wszystko z dumą i wzruszeniem. 

Niestety krzyża,już nie ma. Jest w kaplicy, ale to tak jakby go nie było! Bo Prawdziwi Polacy modlą się po to, by widzieli to wszyscy, przy krzyżu, który nie jest jakiś- ukryty! trzeba głośno, z „groźnym przytupem”, z zaciśniętą pięścią na wypadek, gdyby ktoś chciał ich uspokoić.

Sytuacja stała się więc dramatyczna, należy przejść do planu B. Postawić swoje krzyże. Modlić się do kamer! Krzyczeć wniebogłosy! Bo, może jeśli Bóg nie słyszy co się dzieje, to może zobaczy w telewizji. Oby nie w TVN! Bo oni przekręcą! i Bóg nie zobaczy prawdy! zostanie najzwyczajniej zmanipulowany. I dalej! Do przodu! Rozdawać: krzyżyki, figurki, obrazki i pokazywać się wszędzie! Bo partyjny front (ten Polski rzecz jasna!) też przechodzi do ofensywy. Podpala pochodnie, robi miny, które są zestawieniem grymasu żałoby i nienawiści do tych, którzy w tego typu marszu udziału nie biorą.

Dziś słychać również o trzecim froncie, który rzekomo odcina się od dwóch pozostałych, ale również z POLSKĄ i BOGIEM na ustach maszeruje w sprawie i tak jak, i w poprzednim wypadku, z boską aurą w tle. Mianowicie rodzi się pomysł, by Jezusa okrzyknąć Królem Polski. Wtem byłby on tylko nasz! Co więcej Komorowski (bo Prezydentem to jak wiadomo nie jest) byłby drugi w Państwie. Choć zachodzi pewna sprzeczność w statusie środowiska walczącego o nową hierarchię Państwa, bo Jezus jednak był Żydem (to jak? Jest taki jak Ci z TVN i GW?) - Śliska sprawa, ale wybaczymy mu, z nadzieją, że już będzie nam wierny. Hm jeszcze Matka Boska (tfu! Matki Boskie), Gdy już Jezus będzie Królem może łatwiej będzie przekonać Matkę Boską Fatimską, Matkę Boską z Gwadelupy i Medjugorie, by jednak przyjęły nasze obywatelstwo i zmusić, by przy Zgromadzeniu Narodowym stwierdziły, że zawsze czuły się Polkami.

(wpis nie miał na celu obrażać niczyich uczuć religijnych, a jedynie zaakcentować [politeistyczny,próżny, sekciarski) kierunek, w jakim zmierza religia katolicka w naszym - polskim wymiarze)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz