niedziela, 16 stycznia 2011

"...Hańbiąc Twoje godło?"

Rysunek Andrzeja Mleczki

Chyba nikt już nie łudzi się, że katastrofa z 10. kwietnia była w stanie kogokolwiek zjednoczyć. Polskie społeczeństwo podzieliło się przecież jeszcze bardziej, a nasze stosunki z Rosją? No właśnie. Wielu ekspertów wysnuwało diagnozy, że o to w końcu jest okazja, by i na Rosję spojrzeć łaskawszym okiem. Dziś wiemy, że jeśli katastrofa miała coś zmienić w naszych polsko-rosyjskich stosunkach to raczej nie na lepsze.

Wewnątrzpaństwowy dyskurs na temat pozycji Polski w Świecie rozgorzał na nowo. Prawo i Sprawiedliwość - partia, która już swoją nazwą najchętniej przekroczyłaby wszelkie granice narodowego patosu (i jeśli tylko nazwa "Polska Partia Prawych i Sprawiedliwych Walczących o Honor, Dumę Najjaśniejszej Rzeczypospolitej w Imię Boga i Wartości Najwyższych" była łatwiejsza do wymówienia i zapamiętania to bez żadnych zahamowań widniałaby w rejestrze partii politycznych) staje się w medialnej obronie Polski bezkonkurencyjna. Działacze wyżej wymienionej partii w niemal każdej dyskusji na temat polityki zagranicznej Polski wspominają o naszej suwerenności, wielkości i honorze niepozwalającym na jakiekolwiek ustępstwa w rozmowach z UE, a tym bardziej z Ros*ą  (co innego z USA nie? - bo do nich akurat PiS ma zaufanie). Tak to ma więc wyglądać: "Polska wielka jest i basta i niech każdy na kolana!". Nieważne, że pod względem powierzchni jesteśmy nie na pierwszym, a na dziewiątym miejscu w Europie, pod względem liczby ludności na ósmym, jesteśmy też gospodarczo szóstą "potęgą" europejską, dosyć świeżym członkiem UE, który więcej z tego (swoją drogą  dziwnego "związku") pobiera niż daje. Ale nie! Patriotyzm wg PiSu nie polega na realnym spojrzeniu na nasze miejsce w szeregu i bronieniu własnych praw i odrębności, ale na nacjonalistycznym, megalomańskim wojowaniu za pomocą tępej szabelki - a to niestety może paradoksalnie zmniejszyć rangę naszego Państwa. Żeby nikt mnie źle nie zrozumiał - nie chodzi mi o służalczy ton naszej dyplomacji - chcę by Polska była szanowana - dlatego marzę sobie, by traktowano nas POWAŻNIE.

Raport MAK - specjalnie mnie nie zdziwił. Chociaż spodziewałem się kilku zdań samokrytyki, które zachowałyby pozory obiektywizmu. No jest jak jest. Z Rosją mamy do czynienia. Jeszcze te promile we krwi gen. Błasika...Tylko co teraz?
PiS już by "naszych" na wojnę szykował, bo skandal przecież! policzek dla Polski! Nie wspominając o tych zgrabnych porównaniach do wydarzeń z Katynia - bo to "tygryski" z PiSu lubią najbardziej. To przecież znów obudzi w wielu środowiskach te najgorsze emocje w stosunku do Rosjan (tfu! Ruskich!). Tylko co to da? Nigdy jeszcze nienawiść i wzbudzanie ogólnonarodowej niechęci do innego Państwa  nie doprowadziły do niczego dobrego.
PO? - Tu już sprawa jest bardziej skomplikowana, bo o ile naszą opozycję nawet w Europie nie traktują do końca poważnie, o tyle partia rządząca (tak, tak, nieudolnie rządząca) musi uważać na słowa. Nie może jak Pan Jarek chlapnąć coś o zamachu, coś o politycznej prowokacji, bo dyplomacja rządzi się swoimi zasadami i regułami. Dlatego okazja więc kolejna, by opluć: "Premier nie broni Polski, która poniżana tylko przez wszystkich zostaje!".
Każdy Polak,dziś już jako ekspert katastrof lotniczych, bez problemu sporządziłby przecież swój raport. Kowalski napisałby: "Ruskich wina!", Nowak opierając się na wiedzy empirycznej stwierdziłby,  że piloci popełnili szkolne błędy i wskazałby tor lotu jaki powinien obrać Tupolew, by bezpiecznie wylądować. Wszystko to doprawione naszą skłonnością do łatwych i skrajnych ocen...

O ile można podejść z przymrużeniem oka na całokształt raportu MAK i głośno mówić o zastrzeżeniach, o tyle z przymrużeniem oka na niektóre zarzuty wymierzone w stronę Polską nie można - i to nie dlatego, że powinniśmy biało-czerwoni z nerwów krzyczeć o oszczerstwach ze strony Rosjan, ale z pokorą we własną nieudolność, niestaranność i świadomość w tragizm naszego narodowego powiedzenia: "Jakoś to będzie" - usiąść i przeanalizować, że  czasami to "jakoś" jest dla nas opłakane w skutkach... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz