czwartek, 1 września 2011

"Gdy wiara w Boga zabiera życie ludziom, co zamiast niego znaleźli religię"


Przyglądając się (nawet nie nad wyraz wnikliwie) minionym (jak i tym aktualnym) konfliktom zbrojnych, masowym mordom, zamachom, nie trudno odnieść wrażenia, że często wywodzą się z tych samych punktów zapalanych. Nie mam tu oczywiście na myśli niezrównoważenia psychicznego samych agresorów (choć w wielu przypadkach czynnik ten jest dosyć znaczący), ale raczej ich ideologiczne przekonanie mobilizujące ich do działania. Pomijając więc stan emocjonalny, chorą ambicję, czy prozaicznie brzmiącą chęć zdobyczy terytorialnych i materialnych, zabijają oni w imię czystości etnicznej, kulturowej i religijnej.

W tle trwających obecnie ponad trzydziestu konfliktów zbrojnych na całym Świecie, które prowadzone są na różnych frontach (głównie w Azji i Afryce) słyszymy o pojedynczych zamachach. Ten o największej sile rażenia miał miejsce 22 lipca 2011 roku. Zamachowiec Brevik realizując skrzętnie przygotowywany przez 3 lata plan, zabił 77 osób detonując bombę w Oslo i strzelając na wyspie Utoya do młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy. Po pierwszym przesłuchaniu zamachowca, Świat jednogłośnie okrzyknął go prawicowym fundamentalistą kierującym się ideologią nazizmu  (chociażby w aspekcie troski o zachowanie czystości kulturowej). Norweg tłumaczył, że jego działanie będzie zrozumiane przez Europejczyków dopiero za kilkadziesiąt lat, gdy ekspansja Islamu w Europie będzie tak silna, że Stary Kontynent tracić będzie swoją chrześcijańską tożsamość, która od setek lat była tak silnie zakorzeniona. Trudno nazwać go fanatykiem religijnym i współczesnym krzyżowcem- zwłaszcza dlatego, że informacje na temat Brevika nie pozwalają określić go jako człowieka ściśle związanego z ruchem chrześcijańskim (choćby poprzez kontakty z masonerią). Coś czego kwestionować się  nie da, a co zostało zapisane w jego osobistym „Mein Kampf”, to nienawiść do Islamu i kultury muzułmańskiej. Przypisywana mu skrajna prawicowość kłóci się jednak z jego poparciem dla zintegrowanej Europy. Niełatwo więc o jasną ideologiczną kategoryzację Brevika, ale bez wątpienia jego wyznaniowo-etniczna nienawiść  była podstawą do jego agresji.

Atak z 11 września, wojny na Bałkanach, konflikt bliskowschodni to wydarzenia z ostatnich lat, a przecież to "kropla w krwawym morzu" wszystkich ofiar kulturowo-religijnych sporów w naszych dziejach, a z którymi Świat borykać się będzie zawsze, bowiem radykalizm najłatwiej budować na gruncie religijnym. Zarazem ekstremizm ten, jest najbardziej niebezpieczny – bo cóż daje większą odwagę w "heroicznym" działaniu, niż rzekomy jego boski wymiar.

Skonfliktowana przez wieki Europa ujednoliciła się przed laty kulturowo i religijnie na tyle, że do otwartych konfliktów zbrojnych na skalę wojny palestyńsko-izraelskiej już nie dochodzi. Unia Europejska (poniekąd na wzór ZSRR) kształtuję kontynent w jedną skonsolidowaną masę, a w imię tolerancji jedynie obserwuje bez wyraźnych działań rozwój europejskiego islamu.

Problem pojawić się może wtedy, gdy religia muzułmańska przestanie funkcjonować w Europie na zasadzie mniejszości, a stanie się (co przewidują prognozy europejskich futurologów) silną alternatywą dla chrześcijaństwa. Chyba, że do tego czasu ewolucja przyspieszy na tyle, że człowiek przestanie stawiać religię ponad Boga i pozwoli na to, by meczet stał kilka metrów od kościoła katolickiego, nie zasłaniając przy tym stojącej z tyłu żydowskiej synagogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz