Rysunek Andezeja Mleczki
Cała Polska
może już solidarnie odetchnąć. Wybory 2011 dobiegły końca. Ulice zostaną
sprzątnięte z kampanijnych plakatów, ulotek, bilbordów, a społeczeństwo, choć
już nieprzytulane przez polityka, nieotarte przezeń z łez, nienakarmione,
poczuje ulgę, jak po wyjściu z naszego domu nudnych gości. Wielu mając poczucie
emocjonalnego zgwałcenia, wróci do rzeczywistości pozbawionej nadziei...
Trudno mówić
o wspólnych emocjach wywołanych samymi wynikami. Jedni bowiem, uniwersalnym,
krótkim, pięcioliterowym słowem (tak polskim, że wypowiadane, wydaje się
mieć na przemian czerwono-białe litery, a pasującym zarazem do
każdego negatywnego, pozytywnego, obojętnego, normalnego, anormalnego,
zaskakującego, przewidywalnego- zjawiska) wyrazili głośno swoją reakcję,
okraszając to grymasem charakterystycznym dla surowego recenzenta. Reszta,
(bardziej subtelna w dobieraniu słownictwa) sceptycznie komentowała: "była
bida, jest bida i bedzie (sic!) bida". Kolejna grupa (tych najmocniej
zaangażowanych politycznie) z potem na czole, z zaciśniętymi kciukami
kibicowała "swoim", tak jakby od tego miało zależeć czy się
jutro obudzą...
Ale czy
przecieraliśmy oczy ze zdziwienia? Raczej nie. Jeśli jedyną opcją, mogącą
wygrać z partią Donalda Tuska, była sekta lubująca się w emocjonalnym przekazie
(który dla wielu Polaków jest zbyt czytelny i lawirujący na granicy moralności)
to zwycięzca wydawał się mało zaskakujący. Frekwencja? Nie od dziś wiemy, że
połowa z nas, ma los kraju w głębokim poważaniu, ewentualnie stoi wysoko ponad
tym wszystkim, patrzy na Państwo z góry i nie zamierza schylać się do urny - bo
szkoda zachodu, czasu i kręgosłupa. Co mogło zdziwić? Fatalny wynik lewicy (a
przecież Pan Grzesiek się tak starał!) i zaskakujące duże poparcie dla Janusza
Palikota. Utwierdziliśmy się bowiem w przekonaniu, ilu mamy przebieranych
katolików - i to w kraju Karola Wojtyły! Błogosławionego Jana Pawła II! Ileż to
zepsucia w narodzie, ileż zachodniego (już nawet nieperfumowanego) szamba! 10%
głosujących?! 10% lewactwa, pedalstwa i masonerii?! Dokąd zmierzasz
Polsko?!
Jeśli Drogi
Czytelniku masz wrażenie, że powyższe znaki są jakieś wilgotne od sarkazmu, to
masz rację. Bo myślę, że jeśli nawet Pan Janusz wprowadził kilku clownów,
cyrkowców, (którzy zresztą i tak już bardziej nie zhańbią urzędu Posła, niż
zrobili to ich poprzednicy) to mam poczucie satysfakcji, że idea samego Sejmu
RP zostanie dopełniona - mam tu na myśli pluralizm i otwarcie dyskusji na
większą liczbę frontów. Scena polityczna nie będzie zdominowana przez prawicę,
lekko sfeminizowana, a jak będzie wyglądało to wszystko w praktyce - zobaczymy.
Jeśli swojego czasu Andrzej Lepper wprowadził do Sejmu swoich kolegów, dlaczego
nie mógłby tego zrobić Pan Janusz? Zwłaszcza, że konkretów więcej, populizmu
mniej, a i program momentami "trzeźwy".
Mamy
sportowców, aktorów, tych znających się na wszystkim (np. Pan Tomaszewski),
kilku katolickich talibów, lewicowych ultra liberałów, kilkudziesięciu
inteligentów, kilkudziesięciu ludzi mających inne zalety i... AGENTA TOMKA - co
by nikt się bezpieczny nie czuł!
Fakt faktem
PO wygrało. Czekają nas więc kolejne 4 lata tej samej nudnej stabilności
koalicyjnej. Znowu Pan Waldemar się nie wychyli, Pan Donald spróbuje się
ludowcom bardzo nie narażać i jakoś to będzie. Jak coś nie wyjdzie to się
przeprosi i powie, że za PiS-u byłoby gorzej. Oby nam tylko Polski całej nie
wyprzedali i niemieckiego nie uczyli! AMEN!
PS. Jeden z
najznamienitszych polskich jasnowidzów, przed samymi wyborami przewidział
katastrofę - wg niego kraj nasz upaść zamierza na przełomie października i
listopada - a tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Miej więc litość Platformo!
- to tak, żeby mógł się Pan na coś powołać, gdy zarzucą Panu niekonsekwencję w związku z obietnicą ustąpienia ze stanowiska Prezesa partii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz