sobota, 10 grudnia 2011

"Z dnia na dzień, żeby wzrok im przywykł, uczę moje dni zmiany perspektywy"

Rysunek Andrzeja Mleczki 

Ostatnie tygodnie minęły w atmosferze gorącej dyskusji na temat kary śmierci. Choć całą dyskusję rozpętał ten, którego słowa zaczynają coraz mniej w polityce znaczyć, to udało mu się nią przyćmić nawet tematy wywoływane przez Ruch Palikota.

Pomijając oczywisty fakt politycznej zagrywki Prezesa PiS, polegającej na przekonaniu do siebie elektoratu, który skłonny byłby uciec w ramiona Pana Ziobry, można zaobserwować ciekawy ideowy chaos. Pomysły przywrócenia kary śmierci świtają Panu Kaczyńskiemu tylko wtedy, gdy nie ma on realnej władzy i żadnych szans na przeforsowanie swoich "racji". Jakiś cel w tym wszystkim jednak jest. Według badań opinii publicznej zaskakująca większość Polaków opowiada się za karą główną, co bez wątpienia kłóci się z deklarowanym katolicyzmem. Albo więc nasz katolicyzm jest jakiś coraz bardziej farbowany, albo piąte przykazanie traktowane, tak jak Pismo Święte - metaforycznie.  

Społeczne poparcie dla kary śmierci można tłumaczyć wieloma czynnikami. Chociażby tym, że manipulacja formułą samego pytania ankietowego zmienia rzeczywisty pogląd ankietowanego, "odpowiedni czas" przeprowadzania owych badań (np. bezpośrednio po informacji medialnych o bestialskim gwałcie, zabójstwie itp.), czy chociażby poprzedzaniem interesującego nas badania, pytaniem : "Czy nie uważa Pan/Pani, że Kodeks Karny powinien ulec zaostrzeniu?". Ogół społeczeństwa, który reprezentowany jest przez wszystkie szczeble statusu społecznego i intelektualnego charakteryzuje się przewagą reakcji emocjonalnej nad reakcję refleksyjną (poprzedzoną rozpatrzeniem ZA i PRZECIW danego problemu).

Zastanawiająca jest jednak swoista ideowa huśtawka na której znajdują się entuzjaści prawicowego i lewicowego myślenia. Nieraz wyrażałem swój zachwyt nad formą programu publicystycznego jaki przybiera on, gdy gośćmi są: przedstawiciel skrajnej lewicy i skrajnej prawicy. Nie oczekujemy może więcej krwi, niż w pojedynkach MMA, ale wiemy, że emocje będą zagwarantowane nam większe, niż w trakcie kolejnych walk Saleta vs. Najman. Dziś oglądając tego rodzaju debatę na temat "kary śmierci", przecieram oczy ze zdziwienia... Argumenty bowiem padają te same, co kiedyś w równie kontrowersyjnych, światopoglądowych sprawach (takich jak: eutanazja, czy aborcja)... ale tym razem padają one z innych ust. Ten, który wczoraj w kontekście ww. problemów był za ochroną życia ponad wszystko, dziś osobiście zabiłby każdego, kto w jego mniemaniu na zabicie zasługuje... Ci, którzy wyraźnie opowiadali się za aborcją... forsując nawet swoje przekonanie, że kilkumiesięczny płód, człowiekiem jeszcze nie jest i można bez szczególnych powodów aborcji dokonać, tak dziś przychodzi z wielkim transparentem do studia- ...że tylko Bóg może odbierać życie. I już nie wiem, kto jest za życiem, a kto za tym życiem nie jest, kto lubi gejów, a kto by ich leczył, kto jest zwolennikiem kolorowych skarpet, a kto nie dotknąłby ich nawet kijem...

W Europie, którą wielu uważa za sztandarowy przykład wykształtowanej cywilizacji, kara śmierci nie obowiązuje... podyktowane jest to w większości  Kartą Praw Podstawowych (co obejmuje również Polskę), nie obowiązuje z wyjątkiem - Białorusi,  w której wyrok wykonuje się poprzez rozstrzelanie (w tył głowy, co by nadać przedstawieniu trochę subtelności i smaczku). Na całym Świecie arsenał jest szerszy - powieszenia, zastrzyki, elektryczne krzesła... wszystko to w imię pierwotnej zasady "ząb za ząb" - warto jednak zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście ciężar kary śmierci jest okazalszy, niż dożywotnie więzienia (nieprzypominające przy tym trzygwiazdkowego pokoju hotelowego), czy wszystkie wyroki zasądzane są ze 100%-ową pewnością, czy kaci wykonujący egzekucje są wyzuci z emocji (i nie są karani równie dotkliwie co, ci "zasługujący na karę"), czy jest to jedyne słuszne rozwiązanie...

Ideowy chaos powstały poprzez zamianę stanowisk przez lewicę i prawicę nie jest dyskomfortem jedynym, bowiem problem mają ci, którzy z nauki Kościoła Katolickiego robią poniekąd swój program wyborczy... Z jednej strony warto byłoby pochylić się nad krzykiem rozwścieczonego tłumu "na krzyż Go! na krzyż!" - czyli 70%-owych entuzjastów kary śmierci, a z drugiej strony nadal wkomponowywać się w naukę KK, która nie akceptuje kary ostatecznej, a dopuszcza ją jedynie w wyjątkowych sytuacjach, np. kryzysowa sytuacja Państwa, niepozwalająca realnie na alternatywne rozwiązanie... proste rozwiązanie dla posłów i posłanek PiS?

- nie robimy przecież nic wbrew nauce KK, bowiem Państwo nasze w kryzysie jest i będzie dopóki, dopóty rządzić nie będzie PiS... [....no a pewnie już nie będzie...].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz