Rysunek Andrzeja Mleczki
Ostatnie tygodnie minęły w atmosferze gorącej dyskusji na temat kary
śmierci. Choć całą dyskusję rozpętał ten, którego słowa zaczynają coraz mniej w
polityce znaczyć, to udało mu się nią przyćmić nawet tematy wywoływane przez
Ruch Palikota.
Pomijając oczywisty fakt politycznej zagrywki Prezesa PiS, polegającej
na przekonaniu do siebie elektoratu, który skłonny byłby uciec w ramiona Pana
Ziobry, można zaobserwować ciekawy ideowy chaos. Pomysły przywrócenia kary
śmierci świtają Panu Kaczyńskiemu tylko wtedy, gdy nie ma on realnej władzy i
żadnych szans na przeforsowanie swoich "racji". Jakiś cel w tym
wszystkim jednak jest. Według badań opinii publicznej zaskakująca większość
Polaków opowiada się za karą główną, co bez wątpienia kłóci się z deklarowanym
katolicyzmem. Albo więc nasz katolicyzm jest jakiś coraz bardziej farbowany,
albo piąte przykazanie traktowane, tak jak Pismo Święte - metaforycznie.
Społeczne poparcie dla kary śmierci można tłumaczyć wieloma czynnikami.
Chociażby tym, że manipulacja formułą samego pytania ankietowego zmienia
rzeczywisty pogląd ankietowanego, "odpowiedni czas" przeprowadzania
owych badań (np. bezpośrednio po informacji medialnych o bestialskim gwałcie,
zabójstwie itp.), czy chociażby poprzedzaniem interesującego nas badania,
pytaniem : "Czy nie uważa Pan/Pani, że Kodeks Karny powinien ulec
zaostrzeniu?". Ogół społeczeństwa, który reprezentowany jest przez
wszystkie szczeble statusu społecznego i intelektualnego charakteryzuje się
przewagą reakcji emocjonalnej nad reakcję refleksyjną (poprzedzoną
rozpatrzeniem ZA i PRZECIW danego problemu).
Zastanawiająca jest jednak swoista ideowa huśtawka na której znajdują
się entuzjaści prawicowego i lewicowego myślenia. Nieraz wyrażałem swój zachwyt
nad formą programu publicystycznego jaki przybiera on, gdy gośćmi są:
przedstawiciel skrajnej lewicy i skrajnej prawicy. Nie oczekujemy może więcej
krwi, niż w pojedynkach MMA, ale wiemy, że emocje będą zagwarantowane nam
większe, niż w trakcie kolejnych walk Saleta vs. Najman. Dziś oglądając tego
rodzaju debatę na temat "kary śmierci", przecieram oczy ze
zdziwienia... Argumenty bowiem padają te same, co kiedyś w równie
kontrowersyjnych, światopoglądowych sprawach (takich jak: eutanazja, czy
aborcja)... ale tym razem padają one z innych ust. Ten, który wczoraj w
kontekście ww. problemów był za ochroną życia ponad wszystko, dziś osobiście
zabiłby każdego, kto w jego mniemaniu na zabicie zasługuje... Ci, którzy
wyraźnie opowiadali się za aborcją... forsując nawet swoje przekonanie, że
kilkumiesięczny płód, człowiekiem jeszcze nie jest i można bez szczególnych
powodów aborcji dokonać, tak dziś przychodzi z wielkim transparentem do studia-
...że tylko Bóg może odbierać życie. I już nie wiem, kto jest za życiem, a kto
za tym życiem nie jest, kto lubi gejów, a kto by ich leczył, kto jest
zwolennikiem kolorowych skarpet, a kto nie dotknąłby ich nawet kijem...
W Europie, którą wielu uważa za sztandarowy przykład wykształtowanej
cywilizacji, kara śmierci nie obowiązuje... podyktowane jest to w
większości Kartą Praw Podstawowych (co obejmuje również Polskę), nie
obowiązuje z wyjątkiem - Białorusi, w której wyrok wykonuje się poprzez
rozstrzelanie (w tył głowy, co by nadać przedstawieniu trochę subtelności i
smaczku). Na całym Świecie arsenał jest szerszy - powieszenia, zastrzyki,
elektryczne krzesła... wszystko to w imię pierwotnej zasady "ząb za
ząb" - warto jednak zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście ciężar kary
śmierci jest okazalszy, niż dożywotnie więzienia (nieprzypominające przy tym
trzygwiazdkowego pokoju hotelowego), czy wszystkie wyroki zasądzane są ze
100%-ową pewnością, czy kaci wykonujący egzekucje są wyzuci z emocji (i nie są
karani równie dotkliwie co, ci "zasługujący na karę"), czy jest to
jedyne słuszne rozwiązanie...
Ideowy chaos powstały poprzez zamianę stanowisk przez lewicę i prawicę
nie jest dyskomfortem jedynym, bowiem problem mają ci, którzy z nauki Kościoła
Katolickiego robią poniekąd swój program wyborczy... Z jednej strony warto
byłoby pochylić się nad krzykiem rozwścieczonego tłumu "na krzyż Go! na
krzyż!" - czyli 70%-owych entuzjastów kary śmierci, a z drugiej strony
nadal wkomponowywać się w naukę KK, która nie akceptuje kary ostatecznej, a
dopuszcza ją jedynie w wyjątkowych sytuacjach, np. kryzysowa sytuacja Państwa,
niepozwalająca realnie na alternatywne rozwiązanie... proste rozwiązanie dla
posłów i posłanek PiS?
- nie robimy przecież nic wbrew nauce KK, bowiem Państwo nasze w kryzysie jest i będzie dopóki, dopóty rządzić nie będzie PiS... [....no a pewnie już nie będzie...].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz