środa, 13 lutego 2013

bogate CV szansą na przyszłość


Jak bezczelnym ignorantem trzeba być, by nie wspomnieć o abdykacji Benedykta XVI? Przejść obojętnie obok wszystkich medialnych doniesień, nie włączyć się do dyskusji i nie wyrazić swojej głośnej obawy, że "teraz to na pewno czarny będzie! i koniec Świata już!"? ... No po prostu niewyobrażalnym.

Są na naszym ziemskim padole zawody, które pomimo niewielkiej konkurencji jakoś oblegane specjalnie nie są. CV ubiegającego nie musi uderzać oryginalnością, a list motywacyjny tonąć we frazesach - jak to niezwykle dyspozycyjnym, komunikatywnym, ambitnym kandydatem jesteśmy. W Rządzie są "stołki", które wydają się być mniej wygodne od pozostałych, są jakoś źle wyprofilowane, a ich nieprzyjemne obicia uwierają w pośladki z czasem coraz mocniej. Mimo wszystko zawsze jakiś "naiwniak" się znajdzie i uwierzy, że jako Minister Zdrowia będzie lubiany, chwalony i owe stanowisko okaże się trampoliną do dalszej kariery politycznej. Otóż nie okaże się. Jeśli ktoś ma ambicje, by być w przyszłości Prezydentem RP, to od Ministerstwa Zdrowia i Transportu winien się trzymać z daleka, bo na pierwszej debacie prezydenckiej będzie musiał się tłumaczyć, że za jego kadencji leki były drogie, że kolejki do lekarzy długie, że drogi dziurawe i pociągi stare. Gdy stanowisko traktujemy jako metę w naszej politycznej karierze - wybór okazuje się wyśmienity.

Ostatnim punktem zawodowej kariery jest również stanowisko, które jak się ostatnio okazało lada chwila się zwolni. Metą nie tylko ze względu na mroczność posady, ale bardziej ze względu na specyficzną kadencyjność, która w większości przypadków trwa aż do śmierci. W przypadku Benedykta XVI mamy do czynienia z pierwszą abdykacją od blisko 600 lat. Śmiem jednak przypuszczać, że na kolejną będziemy czekać krócej. papieski fotel bowiem coraz mniej wygodny, a paliusz cięższy. Przy obecnej stopie bezrobocia, jaką mamy w większości państw europejskich (a przede wszystkim w naszej krainie) można przypuszczać, że do Watykanu kilka ton papierów aplikacyjnych... zwłaszcza z Polski przyjdzie. Tym bardziej, że dodatkowe punkty za "polskość" (z wiadomego powodu) winne być przyznane.  I proszę mi tu nie krzyczeć, że tak nie wolno, że nie każdy sobie ot tak papieżem może zostać i zwykłego CV ze zdjęciem się nie wysyła. Nie z takimi kwiatkami na obecnym rynku pracy mamy do czynienia. Stanowisko się zwalnia? Nie ma co nosem kręcić, na kwalifikacje patrzeć, tylko CV pisać i możliwych znajomości w Watykanie szukać. A co z ateistami i tymi, którzy nie wyznają naszej jedynie słusznej religii? Dystansu się trochę nauczyć i własnych poglądów z pracą nie wiązać!

Nie ma co się jednak oszukiwać - praca łatwa nie jest. O ile za pontyfikatu NASZEGO papieża (bo jak wiadomo tylko JPII był nasz) kojarzyła nam się z przyjemnymi pielgrzymkami, pozytywnymi uniesieniami tłumów, o tyle teraz wyczuwa się przede wszystkim wielki ciężar odpowiedzialności.  Krytyka wobec Watykanu narasta, niechęć do KK wydaje się być coraz większa, "zamiecione" ekscesy pedofilii, homoseksualizmu spod dywanu się wydobywają, zewsząd odczuwa się naciski lewackiego Świata, by Kościół się zreformował, dojrzał i zliberalizował. Żartów z KK coraz więcej, kpin i "podśmiechujek". Ciemne czasy nastały, ateizm, hedonizm, okultyzm i nihilizm rozszalał się na dobre, a ludzie już nie tylko w Polsce nie kojarzą krzyża z Jezusem, a raczej z PiSem i Krakowskim Przedmieściem.

Wzmocnienie dzisiejszej pozycji Watykanu okazuje się więc trudniejsze, niż przejście Mario Brosa na "jednym życiu", niż zagłuszenie w pojedynkę koncertu Behemotha przychodząc na niego z papierową tubą i Księgą Psalmów.  Ale czy niemożliwe? W snach i marzeniach można dotykać nawet gwiazd. Więc...

Marzy mi się więc Kościół zreformowany, czysty, bez dywanów, pod które można cokolwiek zamiatać, tolerancyjny (ale nie tylko wobec własnych przewinień), otwarty na dialog i debatę, Kościół niestygmatyzujący, nieśmierdzący naftaliną, nadążający za swoimi galopującymi owieczkami, skromny, ale będący autorytetem molarnym, wielkim drogowskazem - nie tylko do spotkania z Bogiem, ale przede  wszystkim do odpowiedzi na pytanie "JAK ŻYĆ?!" (bo Premier nam tego powiedzieć nie chce)

Obecna "Głowa Kościoła" może być dowolnego koloru, niejeden "Koniec Świata" już przeżyliśmy, przeżyjemy kolejny... ważne, by rozsądna była... i ze słodkim obcym akcentem Serdecznie Polaków pozdrawiała!!!

AMEN.

4 komentarze:

  1. Niech prawo jazdy dostosują do ganiających owieczek. Co to jest teraz jechać 50km/h w terenie zabudowanym?
    Niech egzaminy na studiach dostosują do studentów. Czemu zdawalność nadal polega na nauce? Przecież owieczki wolą zabawę. A i że społeczeństwo coraz głupsze to zaniżmy im wymagania.
    Kościół jest dla ludzi, czy ludzie dla kościoła? Nauki i prawa są, jakie były ustalone. Człowiek nie zmieni postanowień Boga.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Kodeks drogowy nie jest formułowany na podstawie "widzi mi się", domniemaniach czy WIERZE, ale po doświadczeniach, analizach i wnioskach.
    2. Egzaminy na studiach już dawno nie opierają się jedynie na nauce.
    3. Kościół jest dla ludzi i ludzie są dla Kościoła. Żyjemy z Kościołem w symbiozie. Uważasz, że KK trzęsie się ze strachu na myśl, że ekspansja islamu jest coraz odważniejsza tylko ze względu na to, że jest tak przekonany o swojej słuszności i ze swojej zwyczajnej troski obawia się, że tyle ludzi zacznie błądzić? Otóż nie. W interesie KK jest to, by religia katolicka byłą dominująca... choćby ze względu na swoje wpływy i władzę. Trzeba być wyjątkowym optymistą, by sądzić, że Kościół w swoich naukach i działaniu jest bezinteresowny.
    Postanowienia Boga? To ciekawe. Zdajesz sobie sprawę ile z naszych dotychczasowych dogmatów, zakazów i nakazów, postanowień soborów watykańskich jest stanowionych przez człowieka?

    Wielkie uznanie za wiarę w religię idealną, która ogranicza się jedynie do słuchania SŁOWA BOŻEGO.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się jakoś za bardzo nie mogłem sprężyć, aby umieścić na blogu obszerniejszą wypowiedź nt. abdykacji. Napisałem tylko tyle: Slowikozofia.pl - Kilka słów o abdykacji Benedykta XVI

    Twój tekst jest bardzo fajnie napisany, życzenia są czymś powszechnie znanym wśród "liberalnych katolików", a problem "jaki powinien być wizerunek KK" cały czas otwarty. Nt abdykacji nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Dopóki nie będzie nowego papieża, nie można oceniać zmiany. Pana Josepha Ratzingera rozumiem jako człowieka - szkoda życia na spędzanie go wśród intryg i pod ostrzałem, nawet jeśli to ostatnie lata. Nigdy nie wiadomo, czy ostatnie nie będą najpiękniejsze. Niech mu się żyje lekko, bez ciężaru i słuchania pustej krytyki.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach ta mlodosc.... Jeszcze potrafi marzyc. I to o kosciele, ktory jednym slowem mozna by bylo nazwac kociolem otwartym dla kazdego. Kuszaca wizja, lecz czy do realizacji? Osobiscie mam swoje watpliwosci.
    Kosciol, jako instytucja jest businessem na bardzo szeroka skale. W formie wykonawczej jak najbardziej idacym z postepem czasu, jednakze w swojej strukturze ciezko feudalnym. Tak jakzesz permanentnie gloszona milosc blizniego konczy swoj impet tylko na ustach ja wypowiadajacych - reszta ze zwiekszonym potencjalem idzie na demonstracje meskiej dominacji na wszystkich szczeblach hierarchii.
    Daje sie to odczuc prawie wszedzie, jednakze w Polsce, gdzie kk nabiera coraz bardziej ksztalt rydzykopodobny, slepy z laska widzi, ze prawa wiernych, ich podmiot, praktycznie nie istnieje.
    Struktury i polityka kosciola sa tak twarde, jak bitumiczna spoina murow babilonskich. Tak wiec Pana marzenia chyba pozostana natury wizjonistycznej. To takie plywanie w morzu absurdow i probowanie znalezienia zbawiennej wyspy, ktora w ostatecznosci okaze sie jednak bardzo ostra brzytwa.
    Reformatorow juz od sredniowiecza bywalo sporo. Przebieg ich staran mozna by nazwac wzorcowa amplituda sinusoidalna. Raz pod gorke, raz z gorki. Jako ten biedny Syzyf.
    Czyzby ze skali tych religijnych zaprzeczen zdal nagle sobie sprawe Benedykt XVI i wybral rytual obmycia rak? Byc moze. Ale to tylko przypuszczenia. O tym nie dowiemy sie nigdy.

    Uklony przesylam

    OdpowiedzUsuń