Rysunek Andrzeja Mleczki
Uff… Możemy odetchnąć. Po
wielu miesiącach modlitw i błagań- stało się. Możemy wreszcie wziąć głęboki
wdech, a także entuzjastycznie wydać chóralny okrzyk oznajmujący wszem i wobec
iż problemy się skończyły! Zima odeszła! Niestety powtarzalność tego
procesu może okazać się jednakowoż monotonna jak męcząca i trzeba w końcu
wrócić do normalności. Opanować emocje i radość. I żyć. Zrozumiałe jest gdy w
ostatnim czasie częstotliwość rozmów na temat arktycznej pogody powoli
porównywalna była z częstotliwością poruszania przez społeczeństwo kwestii
romansu Marka z Grażyną (z popularnego serialu telewizyjnego) każdy zdał sobie
sprawę jak wielkim problemem społecznym stała się kapryśność pogody. I
choć kolejny raz można było zaobserwować, że Polacy nadal pamiętają co to „solidarność”,
bo solidarnie byliśmy źli, solidarnie narzekaliśmy i solidarnie zwalaliśmy
wszystkie niepowodzenia na „zimę”. To gdy ona odeszła chyba nie do końca jest
tak jak być powinno.
Media na szczęście
uspokajają, że wszystkiemu winne przesilenie wiosenne. Może to i dobrze, bo gdy
odeszła zima – i w naturalny sposób zdechł nam „kozioł ofiarny”, poczuliśmy się
osamotnieni a co gorsza uświadomieni, iż teraz wszystko w naszych rękach i nie
ma na co zwalać winy i odpowiedzialności. Z ekonomicznego punktu widzenia
kryzys gospodarczy też osłabł i nawet nie wypada mieszać go do własnych spraw i
problemów.
Ale wybawca szybko się
znalazł – „Przesilenie wiosenne”. Należy trzymać kciuki by trwało, aż do
momentu męczących upałów – które zresztą jak zostało dowiedzione skutecznie
hamują efektywność pracy nawet najzdrowszego i najpracowitszego Polaka.
Najważniejsze jednak w kraju nad Wisłą to wspomniana wcześniej solidarność. Bo
co jak co ale nic nie deprymuje bardziej, niż szczęście innego Polaka- w
zaistniałej sytuacji należy mu przypomnieć: „No wiesz…, uspokój się… nie
słyszałeś o przesileniu wiosennym?!” a wszystko wróci do normy.
Na pierwszy rzut oka
desperackie kroki prowadzące do ujednolicenia nastrojów w społeczeństwie,
okazują się niestety łatwiejsze od pracy nad sobą, by mimo wielu przeciwnościom
losu postarać się o „kawałek uśmiechu”. Bo jeśli rzeczywiście w pełni prawdziwe
szczęście można poczuć i docenić, dopiero gdy poczuło się smak nieszczęścia to
przed nami wspaniała przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz