wtorek, 6 kwietnia 2010

„…ale nie da ukryć się, że są tacy, którym jest lepiej”

Rysunek Andrzeja Mleczki

Uff… Możemy odetchnąć. Po wielu miesiącach modlitw i błagań- stało się. Możemy wreszcie wziąć głęboki wdech, a także entuzjastycznie wydać chóralny okrzyk oznajmujący wszem i wobec iż problemy się skończyły! Zima odeszła!  Niestety powtarzalność tego procesu może okazać się jednakowoż monotonna jak męcząca i trzeba w końcu wrócić do normalności. Opanować emocje i radość. I żyć. Zrozumiałe jest gdy w ostatnim czasie częstotliwość rozmów na temat arktycznej pogody powoli porównywalna była z częstotliwością poruszania przez społeczeństwo kwestii romansu Marka z Grażyną (z popularnego serialu telewizyjnego) każdy zdał sobie sprawę jak wielkim  problemem społecznym stała się kapryśność pogody. I choć kolejny raz można było zaobserwować, że Polacy nadal pamiętają co to „solidarność”, bo solidarnie byliśmy źli, solidarnie narzekaliśmy i solidarnie zwalaliśmy wszystkie niepowodzenia na „zimę”. To gdy ona odeszła chyba nie do końca jest tak jak być powinno.

Media na szczęście uspokajają, że wszystkiemu winne przesilenie wiosenne. Może to i dobrze, bo gdy odeszła zima – i w naturalny sposób zdechł nam „kozioł ofiarny”, poczuliśmy się osamotnieni a co gorsza uświadomieni, iż teraz wszystko w naszych rękach i nie ma na co zwalać winy i odpowiedzialności. Z ekonomicznego punktu widzenia kryzys gospodarczy też osłabł i nawet nie wypada mieszać go do własnych spraw i problemów.   

Ale wybawca szybko się znalazł – „Przesilenie wiosenne”. Należy trzymać kciuki by trwało, aż do momentu męczących upałów – które zresztą jak zostało dowiedzione skutecznie hamują efektywność pracy nawet najzdrowszego i najpracowitszego Polaka. Najważniejsze jednak w kraju nad Wisłą to wspomniana wcześniej solidarność. Bo co jak co ale nic nie deprymuje bardziej, niż szczęście innego Polaka- w zaistniałej sytuacji należy mu przypomnieć: „No wiesz…, uspokój się… nie słyszałeś o przesileniu wiosennym?!” a wszystko wróci do normy. 

Na pierwszy rzut oka desperackie kroki prowadzące do ujednolicenia nastrojów w społeczeństwie, okazują się niestety łatwiejsze od pracy nad sobą, by mimo wielu przeciwnościom losu postarać się o „kawałek uśmiechu”. Bo jeśli rzeczywiście w pełni prawdziwe szczęście można poczuć i docenić, dopiero gdy poczuło się smak nieszczęścia to przed nami wspaniała przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz