środa, 7 kwietnia 2010

„Jak topi się w wymiotach, gorzkie słowo patriota…”

Rysunek Andrzeja Mleczki

Wszyscy jesteśmy ofiarami stereotypów, a jednocześnie często sami się nimi kierujemy. Prawie zawsze te uogólnienia krzywdzą, obrażają, dyskredytują. Dlaczego więc tak trudno nam podchodzić do jednostki całkowicie indywidualnie bez żadnych wcześniejszych uprzedzeń? Taką ofiarą jest niestety Polska. Ale problem polega na tym czy potrafimy skutecznie z tymi uprzedzeniami wobec Polaków walczyć. Bo o ile ze „spożyciem alkoholu” coś się zmienia – (broń Boże nie pijemy mniej- ale kulturalniej) o tyle z resztą stereotypów jest gorzej, bo bardziej staramy się je pielęgnować niż z nimi walczyć, a pewne wartości przypisywane Polakom przekazywane są z dumą z pokolenia na pokolenie.

Kombinatorstwo– wpajane już w wieku szkolnym, umiejętność uniwersalną (bo wiążąca się ze wszystkimi przedmiotami szkolnymi, która jest dodatkowo utrwalona i wyszkolona po skończeniu edukacji w momencie „szukania chleba”).

Zazdrość i zawiść – ściśle związana z naszą pseudo-religijnością opartą na charakterystycznej „modlitwie Polaka” (przedstawioną w filmie „Dzień  Świra”). Na myśl nasuwa się przy okazji krążący dowcip o „polskim piekle” (w którym obecność strażników w piekle okazuje się zbędna, ponieważ każda próba wyskoczenia Polaka z kotła zostaje powstrzymana przez współtowarzyszy/rodaków). Nad tym problemem można byłoby się rozwodzić długo, chociażby z powodu popularności jaką cieszą się „plotkarskie portale internetowe” z komentarzami, które malują szary obraz naszej mentalności, kultury i własnego zakompleksienia skrywanego opluwaniem innych.

Kolejną naszą cechą narodową jest cwaniactwo i brak pokory, wyrażający się nie tylko poprzez przekonanie, że „to co robię, robię najlepiej” ale również poczucie, że reszta robi to po prostu źle. Począwszy od zamawianego mechanika wyśmiewającego śrubki użyte przez swojego poprzedniego, hydraulika z pogardą patrzącego na rodzaj zamontowanych uszczelek wcześniejszego, skończywszy na lekarzach podważających autorytet swoich kolegów. Polityków w te dywagacje nie mieszam, bo to dość charakterystyczna grupa zawodowa, kierująca się własnymi prawami i choć tam poczucie nieomylności jest największe, to zakorzenienia tych standardów można upatrywać w początkach czegoś co nazywamy „polityką” i zwalniać z jakichkolwiek nacjonalnych podziałów.

Można wymienić jeszcze kilka naszych narodowych cech, których powinniśmy się wstydzić, ale może już zamiast ich wymieniać należy poszukać czegoś, czym możemy się szczycić, by przyznanie się: „Jestem Polakiem” obyło się bez wstydliwego rumieńca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz