Rysunek Andrzeja Mleczki
Faktem jest, że zaufanie
do Kościoła Katolickiego nawet w tak katolickim kraju jak Polska spada. Powodów
jest co najmniej kilka, ale by nie „tworzyć” tematu: „Sanctam Ecclesiam
Catholicam II” warto byłoby skupić się na sprawie znacznie ważniejszej - a
mianowicie na samej wierze w Boga i to bez względu na to jak Go sobie będziemy
nazywać lub niewiary w kogokolwiek, kto siedziałby gdzieś na górze i trzymał za
wszystkie sznurki. Z pojęciem „ateizm” spotykamy się coraz częściej, chociażby
dlatego, iż dziś łatwiej ten „nurt” epatować.
Wychodząc z założenia, że
wiara w Boga (kogoś, kto dał początek wszystkiemu) jest stanem pierwotnym i
sytuacją wyjściową (bo dziś w Polsce raczej nikt nie ma w rodzinie głęboko
zakorzenionej kultury ateistycznej) i religii uczy się od wczesnych
lat szkolnych, należy zastanowić się co powoduje zmianę postawy danej
jednostki. Całkiem prawdopodobny jest paradoksalnie wpływ religii na to, by od
Boga się oddalać. Począwszy od poszczególnych jej dogmatów, skończywszy na
samym przedstawieniu Boga jako „istoty” skorej do kar i zemsty (z czym mamy
głównie do czynienia w opisach Stwórcy ze Starego Testamentu). Kolejnym powodem
może być nauka teologii wraz z indywidualną, dociekliwą analizą wszelkich
twierdzeń i próbą znalezienia racjonalnych wyjaśnień. Ateizm może być również
swoistym rodzajem buntu, który ociera się o nihilizm. Fakt, faktem nikt już nie
wstydzi się ateizmu, a wręcz przeciwnie, przyznaje się do niego z dumą. Samo pojęcie
nabrało też innego wymiaru – zaczyna być synonimem dojrzałości, wiedzy, odwagi,
racjonalnego myślenia, a wręcz poczucia siły, o której pojęcia nie mają – ci
słabi wierzący– potrzebujący KOGOŚ (czyt. Boga), kto będzie ich wspierał. Nie
da się ukryć jednak, że tak, jak wśród samych wierzących jest wiele osób, nie
do końca rozumiejących Boga, tak i wśród ateistów są również ci, którzy nie do
końca potrafią wytłumaczyć swoje stanowisko. Wszelkie filozoficzne dyskusje
pomiędzy jedną, a drugą stroną są pełne argumentów, twierdzeń i zarzutów,
rozmowa bywa często zażarta, ale tylko, gdy czas na uzasadnienie
błędnego myślenia „przeciwnika”. Problem zaczyna się, gdy strona musi podać
argumenty - nie PRZECIW odmiennemu stanowisku, ale – te opowiadające się ZA swoim.
Tych bez względu na położenie jest mniej. Trudno dowieść, że Bóg istnieje jak
to, że Boga nie ma, stąd też tak duża fala agnostyków.
Idąc tokiem „zakładu
Pascala” [względnie lepiej nastawiać się na istnienie Boga, bo wtedy ryzykujemy
niewiele, bowiem jeśli okaże się, że mamy rację, to zyskamy wieczne istnienie i
szczęście. Stąd też należy żyć tak, jakby Bóg istniał, ponieważ postawa ta jest
zyskowniejsza niż niewiara] można byłoby podchodzić do samej wiary trywialnie,
interesownie i co najmniej instrumentalnie, ale czy taka wiara będzie miała
jakikolwiek sens? Tak czy owak, wszystko winno „obracać się” wokół podstawowych
zasad moralnych, a niekoniecznie aksjologii katolickiej. Jednym z
głównych zarzutów przeciwników szeroko rozumianego ateizmu jest to, że
najwięksi zbrodniarze w historii, to właśnie ateiści – zakładając, iż ateista z
gruntu jest nie tylko oponentem poglądu na temat istnienia Boga, ale również
wszelkich zasad moralnych. Jest to argument ryzykowny, chociażby ze względu na
analizę czynów i zabójstw popełnianych w imię Boga.
Polemika w kraju, gdzie
ok. 95% obywateli uważa się za katolików, którzy w dodatku traktowani są trochę
z przymrużeniem oka, ponieważ większość z nich celem samym w sobie uważa
bezrefleksyjne uczestniczenie w nabożeństwach (w kraju, w którym samo określenie
„Polak-katolik” ma coraz bardziej pejoratywny wydźwięk) wydawałyby się z pozoru
trudna. Zastanawiająca, a zarazem pocieszająca jest jednak popularność swojego
czasu takich pozycji jak „Bóg urojony” Richarda Dawkinsa. Zainteresowanie
książką o kontrowersyjnym tytule nie tłumaczyłbym jednak naszym fałszem wobec
wieloletniej tradycji, tylko dociekliwością a może nawet otwartością
na inne poglądy- bo przecież sam zakup książki nie jest procesem pogłębiania
czy manifestacji swojego ateizmu. Jest sygnałem, że kwesta wiary w Boga jest
dla nas tematem ważniejszym, niż wiadomości rodem ze stron typu
"pudelek.pl". Sam fakt popularności pozycji filozoficznych w
księgarniach, bibliotekach każe nam domniemywać, że może nasze zamknięcie
na inne poglądy i podążanie za tłumem staje się jedynie stereotypowe i ma coraz
mniej wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością.
Dyskusje na temat wiary są
naładowane emocjonalnie (nie mniej niż polityka) więc często gubi się gdzieś
spokój i otwartość na poglądy drugiego, ale sam fakt coraz częstszych dyskusji
na temat Boga i wysłuchania innego wyobrażenia/nie wyobrażenia sobie Stwórcy
niewątpliwie cieszy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz