piątek, 11 lutego 2011

"...Gdy zaczną na tysięczną modłę Ojczyznę szarpać deklinacją..."

Rysunek Andrzeja Mleczki

Popularne powiedzenie: "Ucz się, bo jak się nie będziesz uczył, to zostaniesz politykiem!" nabiera z każdym dniem na autentyczności, a określenie "klasa polityczna" już niedługo będzie używane jedynie na lekcji polskiego i to odnośnie tematu: "Figury retoryczne: Oksymoron". Czy politycy robią wszystko, by uszlachetnić swój zawód? Uparcie przekonują, że zasługują na miano "reprezentantów Narodu"? Niektórzy na pewno tak. Co z resztą?

Po wyborach parlamentarnych w 2001 roku, gdy do Sejmu jako Poseł RP wszedł Andrzej Lepper, a jego ugrupowanie otrzymało ponad 10% poparcia społecznego, nikt się nie łudził, że Pan Andrzej zakładając garnitur (za połowę rocznych zarobków Kowalskiego) nie będzie traktował polityki w kategoriach "kariery".  Nikt poza 10% społeczeństwa, które widziało w nim obrońcę praw rolników. W 2005 roku przyjmując zaszczytne miano wicepremiera (o zgrozo!) zapowiedział: "wersalu nie będzie" - słowa dotrzymał. Mieliśmy "żartobliwie" dywagacje wicepremiera, czy można zgwałcić prostytutkę, instrukcje dla "niedouczonych" koleżanek i kolegów, czym jest "bredgens" ("taniec na głowie, jakby ktoś nie wiedział") i wiele innych złotych myśli, które zdominowałyby tenże wpis - a miejsca mało...

Rok przed wejściem do Sejmu RP Pana Andrzeja, Gabriel Janowski jakby przeczuwał, że cyrkowy konkurent już puka. Przed kamerami  podskakiwał, poklepywał po plecach każdego, kto znalazł się w pobliżu, a swoje zachowanie tłumaczył narkotykami, wsypanymi przez "konkurencję". Okupowanie sejmowej mównicy lub zostawianie woreczków z sugestią, że to wąglik, wydaje się już w tym przypadku małozaskakujące. Bycie w Sejmie pod wpływem alkoholu też już nie robi na nikim wrażenia. Jak "się umie coś tam coś tam", to można być i pijanym! ważne, by to "coś tam coś tam" robić! Pani Kruk, Pan Dorn, Pan Pałys - oni się akurat dali złapać...Pan Zbonikowski i Pan Karski pod wpływem alkoholu zorganizowali sobie wyścigi wózkami golfowymi - nie w Sejmie, więc można wybaczyć. Prezydent Kwaśniewski też przekroczył granicę - (Tiepierja skażu pa francuski) „savoir-vivre", ale wytłumaczył to "chorobą filipińską". Pan Kurski za to, nie ma w zwyczaju stosować się do przepisów ruchów drogowych - tff... przecież Poseł! A co z ekipą rządzącą? Miro, Rycho i Zbycho mają się dobrze...nikt przecież nie będzie nikogo karał za spotkania na cmentarzu! Pan (o ironio!) wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski rozsiądzie się (w swoim stylu) na fotelu marszałkowskim, pokrzyczy, pożartuje, pobawi się przyciskami. Pan Węgrzyn po raz kolejny wykaże się poczuciem humoru. Nudno? Niee... Śmiesznie? Jeśli kiedykolwiek było, to już przestaje...bo gdy pomyślimy, że to są ci nasi reprezentanci Narodu, to na pocieszenie zostaje nam tylko popatrzeć na sytuację Włochów i ich Premiera. Bo choć nasz Prezydent nie do końca jeszcze zna "zasady dobrego wychowania" i zdarzy mu się usiąść, gdy Pani Merkel nawet nie zdąży zauważyć fotela, może i wiedzę uzupełnia "wikipedią", może i językowe wpadki stały się Jego znakiem rozpoznawczym, może i otoczenie Prezydenta dysponuje tylko jednym parasolem, przy okazji międzynarodowych spotkań, ale naszemu Prezydentowi, ani Premierowi nie przychodzi do głowy żart, w postaci pozorowania kopulacji z pierwsza lepszą osobą odwróconą tyłem. Nie organizują imprez o których huczy cała Europa i przynajmniej próbują być "poważni". Czy to rzeczywiście jest pocieszające? Pewnie tak samo, jak dla polityków fakt, że nie mamy tu jeszcze Egiptu (i nie mam tu na myśli piramid), bo palskie społeczeństwo na cierpliwość posiada krótką datę ważności - znajdzie nowego elektryka, utworzy nowy związek zawodowy i na ulice...

PS. Wszystkich polityków, którzy swoimi "działaniami" zasługiwali, by znaleźć się w powyższym wpisie, gorąco przepraszam za pominięcie. Nie wynika to z braku uznania dla Państwa charyzmatycznych/cyrkowych/kabaretowych zdolności, a jedynie limitu znaków w poście, jaki sam sobie narzucam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz