Rysunek Andrzeja Mleczki
Rocznica katastrofy smoleńskiej... Wpis ten powinien pojawić się już
11., ale zdecydowałem się poczekać, bo rodacy "świętowali" dłużej. No
dobra...tak naprawdę to wcale nie miałem ochoty o tym pisać. Kiedy rok temu
oglądałem (w niemiecko-żydowsko-masońsko-rosyjskiej telewizji
"tvn24") pierwsze relacje ze Smoleńska, nie mogłem uwierzyć w to co
się stało. Może byłem w mniejszości, ale przez myśl nie przeszło mi, że mógł to
być zamach, nie doszukiwałem się również żadnych analogii z tym co stało się 70
lat wcześniej w Katyniu...przez myśl nie przeszło mi także to, że komuś mogło
to przez myśl przejść...
Moja wizja polskiej sytuacji polityczno-społecznej po katastrofie też
legła w gruzach (no cóż, trudno być w tym kraju futurologiem). Oczywiście nie
myślałem naiwnie, że coś ona zmieni na lepsze w standardach polskiej polityki.
Okazało się jednak, że drwiąc do tej pory z partii, która wystawia się na
śmieszność samą swą patetyczną nazwą (tj. Prawo i Sprawiedliwość), gardząc ich
sposobem uprawiania polityki, brzydząc się ich metodami na przekonanie do
siebie najniższe warstwy społeczne, nie przypuszczałem, że ugrupowanie to
sięgnie po "nowe narzędzia". Nowe- w polskich realiach, bo u naszych
zachodnich sąsiadów narzędzia te zostały już kiedyś wykorzystane.
Polskie społeczeństwo zostało już podzielone. Mamy więc tych, którzy są
Prawdziwymi Polakami = Prawdziwymi Katolikami i resztę (wg zasady: kto nie jest
z nami, jest przeciwko nam), kolejnym etapem jest wzbudzenie (katolickiej)
nienawiści do tych drugich: obrzucanie inwektywami (najlepiej: zdrajcy,
volksdeutsche) - i tak tworzy nam się atmosfera wojny domowej. Co robi więc
"demokratyczna" partia mająca na uwadze dobro Polski? Podgrzewa
emocje jeszcze bardziej mieszając do całej tej "polskiej wojenki"
uczucia religijne. Niezwykle opłacalny manewr w kraju, w którym mamy wyraźną
przewagę katolików. Nikt nie ma już chyba wątpliwości (a wielu nie miało ich od
samego początku) jaki cel miała "obrona krzyża" pod Pałacem
Prezydenckim.
Partia PiS od roku oskarża Rosjan o zatajanie faktów, skrajny
nieobiektywizm w raporcie MAK, błędy w przebiegu całego wyjaśnienia sprawy -
zgoda, ale jak oczekiwać współpracy od podmiotu, którego stawia się od początku
w roli winnego. Odczuwam wstyd i zażenowanie jeśli widzę kobietę (o zgrozo
nazywającą się reprezentantką Narodu, a której nominacja na Ministra Spraw
Zagranicznych była niesmacznym żartem), wraz z kolegą leci do Stanów
Zjednoczonych prosząc o pomoc w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej... Nie
dziwię się, że "wycieczka" nabrała bardziej wymiaru turystycznego,
niż "służbowego". Prośba o pomoc UE? Hm ktoś kiedyś mówił o polityce
zagranicznej prowadzonej "na kolanach"? Nie nazwałbym też patriotami
osób, które zgłaszają się wszędzie z prośbą o orzekanie o naszej nieudolności,
nieprofesjonalności i słabości (bo już nawet polskie raporty wskazują na szereg
nieprawidłowości z naszej strony). Ok, możemy utrzeć nosa Rosjanom i wypomnieć
im ich błędy, ale warto przy tej okazji ukazać wszystkim małość naszego kraju?
Jeśli się wstydzę za Polskę to wtedy, gdy organizowana w Parlamencie
Europejskim wystawa nabiera polityczno - propagandowego charakteru: "Żaden
inny polityk nie cieszył się takim oddaniem obywateli jak Profesor Lech
Kaczyński"; "Według opinii znacznej części polskiego społeczeństwa,
Profesor Lech Kaczyński był najwybitniejszym polskim politykiem po II wojnie
światowej". No ja przepraszam, ale nie będę przytaczał danych poparcia śp.
Lecha Kaczyńskiego, ale uważanie Go za najwybitniejszego polityka po II WŚ jest
tak samo nie na miejscu, jak wymachiwanie symbolami "Polski
Walczącej", przy okazji walki z ówczesną władzą i porównywanie zbrodni
katyńskiej do katastrofy smoleńskiej.
Mamy dziś w opozycji partię, która grę na ludzkich emocjach uznała za
najlepszą metodę na zdobycie władzy, partię która używa religii do manipulacji,
a twardy elektorat do politycznych manifestacji. Wstyd mi, gdy widzę posłów tej
partii (choć ja sam ich nie wybierałem) przeskakujących barierki, szamoczących
się z policją i podważających jej autentyczność. Wstyd mi, gdy ci sami ludzie
wszystkie swoje "spektakle" tłumaczą miłością do Ojczyzny i Obroną
Wartości Chrześcijańskich. Wstyd, gdy widzę, że można tak łatwo zawłaszczać
(dla swoich osobistych celów) tragedię wielu rodzin. Wstyd mi, gdy widzę sposób
czczenia ofiar przez obóz PiS (z okrzykami w tle "Jarosław,
Jarosław"). A przede wszystkim wstyd mi za to, że partia nadal cieszy się
poparciem części społeczeństwa. I wstyd, że wszystko to dzieje się pod polską
flagą, w rytmie polskiego hymnu i w obecności narodowych symboli, które powinny
być dla niektórych nietykalne.
~Zdradzany o świcie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz