niedziela, 17 kwietnia 2011

"...a w palcach obracają ziarenka różańca"

Rysunek Andrzeja Mleczki

Rocznica katastrofy smoleńskiej... Wpis ten powinien pojawić się już 11., ale zdecydowałem się poczekać, bo rodacy "świętowali" dłużej. No dobra...tak naprawdę to wcale nie miałem ochoty o tym pisać. Kiedy rok temu oglądałem (w niemiecko-żydowsko-masońsko-rosyjskiej telewizji "tvn24") pierwsze relacje ze Smoleńska, nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Może byłem w mniejszości, ale przez myśl nie przeszło mi, że mógł to być zamach, nie doszukiwałem się również żadnych analogii z tym co stało się 70 lat wcześniej w Katyniu...przez myśl nie przeszło mi także to, że komuś mogło to przez myśl przejść...

Moja wizja polskiej sytuacji polityczno-społecznej po katastrofie też legła w gruzach (no cóż, trudno być w tym kraju futurologiem). Oczywiście nie myślałem naiwnie, że coś ona zmieni na lepsze w standardach polskiej polityki. Okazało się jednak, że drwiąc do tej pory z partii, która wystawia się na śmieszność samą swą patetyczną nazwą (tj. Prawo i Sprawiedliwość), gardząc ich sposobem uprawiania polityki, brzydząc się ich metodami na przekonanie do siebie najniższe warstwy społeczne, nie przypuszczałem, że ugrupowanie to sięgnie po "nowe narzędzia". Nowe- w polskich realiach, bo u naszych zachodnich sąsiadów narzędzia te zostały już kiedyś wykorzystane.

Polskie społeczeństwo zostało już podzielone. Mamy więc tych, którzy są Prawdziwymi Polakami = Prawdziwymi Katolikami i resztę (wg zasady: kto nie jest z nami, jest przeciwko nam), kolejnym etapem jest wzbudzenie (katolickiej) nienawiści do tych drugich: obrzucanie inwektywami (najlepiej: zdrajcy, volksdeutsche) - i tak tworzy nam się atmosfera wojny domowej. Co robi więc "demokratyczna" partia mająca na uwadze dobro Polski? Podgrzewa emocje jeszcze bardziej mieszając do całej tej "polskiej wojenki" uczucia religijne. Niezwykle opłacalny manewr w kraju, w którym mamy wyraźną przewagę katolików. Nikt nie ma już chyba wątpliwości (a wielu nie miało ich od samego początku) jaki cel miała "obrona krzyża" pod Pałacem Prezydenckim.

Partia PiS od roku oskarża Rosjan o zatajanie faktów, skrajny nieobiektywizm w raporcie MAK, błędy w przebiegu całego wyjaśnienia sprawy - zgoda, ale jak oczekiwać współpracy od podmiotu, którego stawia się od początku w roli winnego. Odczuwam wstyd i zażenowanie jeśli widzę kobietę (o zgrozo nazywającą się reprezentantką Narodu, a której nominacja na Ministra Spraw Zagranicznych była niesmacznym żartem), wraz z kolegą leci do Stanów Zjednoczonych prosząc o pomoc w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej... Nie dziwię się, że "wycieczka" nabrała bardziej wymiaru turystycznego, niż "służbowego". Prośba o pomoc UE? Hm ktoś kiedyś mówił o polityce zagranicznej prowadzonej "na kolanach"? Nie nazwałbym też patriotami osób, które zgłaszają się wszędzie z prośbą o orzekanie o naszej nieudolności, nieprofesjonalności i słabości (bo już nawet polskie raporty wskazują na szereg nieprawidłowości z naszej strony). Ok, możemy utrzeć nosa Rosjanom i wypomnieć im ich błędy, ale warto przy tej okazji ukazać wszystkim małość naszego kraju? Jeśli się wstydzę za Polskę to wtedy, gdy organizowana w Parlamencie Europejskim wystawa nabiera polityczno - propagandowego charakteru: "Żaden inny polityk nie cieszył się takim oddaniem obywateli jak Profesor Lech Kaczyński"; "Według opinii znacznej części polskiego społeczeństwa, Profesor Lech Kaczyński był najwybitniejszym polskim politykiem po II wojnie światowej". No ja przepraszam, ale nie będę przytaczał danych poparcia śp. Lecha Kaczyńskiego, ale uważanie Go za najwybitniejszego polityka po II WŚ jest tak samo nie na miejscu, jak wymachiwanie symbolami "Polski Walczącej", przy okazji walki z ówczesną władzą i porównywanie zbrodni katyńskiej do katastrofy smoleńskiej.  

Mamy dziś w opozycji partię, która grę na ludzkich emocjach uznała za najlepszą metodę na zdobycie władzy, partię która używa religii do manipulacji, a twardy elektorat do politycznych manifestacji. Wstyd mi, gdy widzę posłów tej partii (choć ja sam ich nie wybierałem) przeskakujących barierki, szamoczących się z policją i podważających jej autentyczność. Wstyd mi, gdy ci sami ludzie wszystkie swoje "spektakle" tłumaczą miłością do Ojczyzny i Obroną Wartości Chrześcijańskich. Wstyd, gdy widzę, że można tak łatwo zawłaszczać (dla swoich osobistych celów) tragedię wielu rodzin. Wstyd mi, gdy widzę sposób czczenia ofiar przez obóz PiS (z okrzykami w tle "Jarosław, Jarosław"). A przede wszystkim wstyd mi za to, że partia nadal cieszy się poparciem części społeczeństwa. I wstyd, że wszystko to dzieje się pod polską flagą, w rytmie polskiego hymnu i w obecności narodowych symboli, które powinny być dla niektórych nietykalne.

~Zdradzany o świcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz