niedziela, 13 czerwca 2010

I tak to się powodzi…

Rysunek Andrzeja Mleczki

Nasz polski męczeński los kolejny raz daje o sobie znać. Jeszcze dobrze nie otrząsnęliśmy się z jednej katastrofy- jak przyszła następna. Najgorsze jest jednak to, że o ile przy okazji wcześniejszej tragedii (tej z 10 kwietnia) część społeczeństwa przeprowadzając głęboką i wnikliwą analizę całego zdarzenia- orzekła – „Smoleńsk to Rosjanie!” o tyle w tej sytuacji trudniej znaleźć naszego kata. Bo nawet Ci najbardziej podejrzliwi co do naszych wschodnich, zachodnich, południowych i północnych sąsiadów wyrażają wątpliwość - czy ta powódź to aby na pewno sprawka Rosjan/Żydów/Niemców/Pracowników TVN.

To nie zmienia jednak faktu, że mamy kolejny problem, kolejną tragedię tysięcy ludzi, ale również kolejny argument w debatach politycznych I słyszmy: „My zrobilibyśmy to lepiej” „Wy jak rządziliście nie zrobiliście tyle co my zrobiliśmy, robiąc tyle co robimy”.  Szukając jakiegokolwiek pozytywu w całej tej sytuacji- dobrze że tragedia pod Smoleńskiem została zepchnięta na drugi plan, nie stała się tematem przewodnim całej kampanii- co nie oznacza, że jej w tej kampanii nie ma, poszła tylko trochę w cień. Bo takiej okazji nie można zmarnować! Każdy, kto realnie myśli o prezydenturze musi pojechać nad „zalane tereny” zapewnić, że cierpi razem z cierpiącymi, równie mocno opłakuje stratę całego dorobku „tubylców” i zapewnia, że za jego kadencji „POWODZI NIE BĘDZIE!” Jest również kandydat, który nie jeździ, a wręcz krytykuje kandydatów – turystów. Namawia do wyganiania ich pałkami, sztachetami i wszystkim co się ma pod ręką. Nie da się ukryć, że trochę racji to on w tej ekspresyjnej wypowiedzi ma- bo rolą polityka – zwłaszcza tego mającego realną władzę (ustawodawczą w Sejmie, ew. wykonawczą w Pałacu) nie jest jeździć, ładnie się uśmiechać, czy nawet przerzucać worków z piaskiem, ale ustalanie prawa (i to nie w czasie powodzi ale doraźnie- kilka lat przed powodzią) – Bo jak już wiemy „Polak już nawet po szkodzie nie jest mądry” Bo ta powódź z 1997 roku niewiele nas nauczyła. Grunty zagrożone są sprzedawane, budowy ruszają, powstają wielkie osiedla – bo może się uda! Gorzej, gdy już wiemy, że się nie udało.

To co Polakom zostało? Modlitwa…bo 5min przed nadejściem fali wiele się już nie zrobi. Jak wiadomo, więcej mają tu do powiedzenia samorządy, bo Sejm- nie licząc pomocy finansowej poszkodowanym czuje się trochę bezsilny.

Ci, których ten kataklizm nie dotknął powoli się otrząsnęli – media coraz rzadziej pokazują co dzieje się w Sandomierzu i pobliskich wsiach. Ci których dotknął będą potrzebować trochę więcej czasu i nadziei na…(może po prostu…nadziei)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz