środa, 23 czerwca 2010

Polska jest najważniejsza(?)

Rysunek Andrzeja Mleczki (powaga sytuacji wymaga odejścia od konwencji czarno-białej grafiki)

No i mamy wyniki pierwszej tury, które chyba bardziej zaskoczyły ośrodki badań publicznych niż nas samych. Można byłoby się przy okazji zastanawiać, dlaczego telefoniczna ankieta mająca na celu oszacowanie ewentualnych wyników sprawdza się wszędzie tylko nie u nas. Dość często znęcam się nad specyfiką naszego społeczeństwa więc przynajmniej w tym temacie sobie odpuszczę. Tym bardziej, że jest coś co interesuje nas bardziej, a mianowicie ostateczny wynik wyborów.

Podium nie dziwi. Pan Komorowski, który na przestrzeni kilku ostatnich tygodni tylko tracił i tak może być zadowolony, że jednak „zapracował” na najwyższy słupek.

Pan Kaczyński – i tu wynik zmusza do głębszej refleksji nie tylko nad samym kandydatem ale nad społeczeństwem. Bo tak absurdalnie wysoki wynik dla polityka, który rzekomo jest NOWY – inny (którego trzeba poznawać na nowo), bo to nie jest już ten Jarosław Kaczyński, którego znaliśmy do tej pory z ostrego języka, lubującego się we wszelkich konfliktach, szukającego układu, jedynego uczciwego, zarazem tego, który w dojściu do władzy nie unika kłamstw, pomówień, wykorzystywaniem wszystkiego i wszystkich, jest zaskakujący. Społeczeństwo potrzebowało kilku tygodni, by pokochać tego nowego, najpierw wyważonego, wspominającego śmierć brata, chorobę matki, dziękującego Rosjanom – tym samym, których jeszcze nie tak dawno nazywał wielkim niebezpieczeństwem zaraz po UE dla suwerenności Polski, by potem stawiać się w świetle, tego jedynego słusznego na te trudne czasy – tej trudności do końca nikt jeszcze nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć ale o. Tadeusz Rydzyk w jednej z ostatnich audycji przestrzegł swoich słuchaczy, iż Naród znalazł się w gorszej sytuacji niż w XVIII w. co może nie tyle dziwić, co zmuszać do postawienia pytań. Kto chce nas „rozebrać”? Kto chce odebrać nam niepodległość czy może, kto szykuje coś gorszego od utraty państwowości. O. Tadeusz w stylu J. Kaczyńskiego nie kończy…on tylko nakreśla problem i każe się bać.! "Jest układ…jest źle…albo nawet jeszcze gorzej…nie mogę powiedzieć co się dzieje bo to może pogorszyć sprawę... proszę zaufać-  nie jest dobrze” można w ramach uspokojenia Narodu dodać: „My stoimy tam gdzie staliśmy, oni tam gdzie stało ZOMO” kto? Dlaczego? To nie jest dane nam wiedzieć. To ma wiedzieć nasz wódz, który będzie mógł nas należycie poprowadzić, ratując od wszelkich szatanów. J. Kaczyński dziś chce być tym dobrym i owszem udaje mu się jest dobry jest nawet lepszy niż był – jednak w tym co nazywamy manipulacją. Można by rzec, że opanował ją do perfekcji. A mianowicie nakreślenie „jakiegoś” (w tym przypadku jest to najodpowiedniejsze słowo) zagrożenia wzbudza strach, niekiedy panikę – co jest podstawowym celem manipulatora – i po tym już można lecieć dalej. Kontakt bezpośredni z wyborcami – tu Pan Kaczyński poświęca się bez reszty korzystając z wszelkich środków transportu: WIEC to najlepsze określenie tego co widzimy gdy już zacny kandydat partii o wdzięcznej nazwie: „Prawo i Sprawiedliwość” przyjdzie. Okrzyki „Jarek, Jarek”, „Zwyciężymy” nie rażą tak jak chóralne odśpiewywanie hymnu – „Bo przecież tylko tam jest wtedy Polska”. Publiczność – są wszyscy – od tych najmłodszych, aż do tych najstarszych (a o tych nie trudno na tego typu wiecach) co sprawia wrażenie, że będzie to prezydent WSZYSTKICH. Fakt, że ilość filmów dokumentalnych z czasów słusznie minionych, które miałem okazję widzieć, może powodować dość radykalne skojarzenia ale chcąc nie chcąc podobieństw można się kilka doszukać. Choć mamy dodatkowe punkty programu: otóż gdy wódz się spóźnia – działacze PiSu „umilają” czas zgromadzony poprzez śpiew, spontaniczny żart. By w końcu ujrzeć JEGO. Pan J. Kaczyński początek swojego przemówienia ma zawsze „utrudniany” spontanicznymi okrzykami, brawami, omdleniami tych bardziej wrażliwych. Ale przemawia. Przemawia spokojnie – nie daje nam sobie przypomnieć tego „starego” Jarka. Mówi zdecydowanie jak zawsze, decydując się momentami na żart, ewentualnie przytyk do głównego kontrkandydata – który publiczności podoba się najbardziej – wtem brawa stają się jeszcze głośniejsze, śmiech i ogólne zadowolenie jest wszechobecne. Niestety w ostatnim czasie, przez chwilę wódz zapomniał, o swoim przeistoczeniu i wysunął cięższe działa (i zapachniało starym dobrym Jarkiem): "Sprawa służby zdrowia, prywatna, sprywatyzowana - tak jak to chce mój główny polityczny konkurent - czy też publiczna; dla niektórych, zależna od portfela, czy dla wszystkich"
I ta pozytywna kampania przestaje przez chwile być już taka pozytywna –zaczynają się sprawy sądowe -  w dodatku przegrane przez prezesa. Ale to nic…"nikt nam nie wmówi, że białe jest białe...". Jak to na dobrego manipulatora przystało – populizm ważnym narzędziem jest! Nieważne czy operuje się faktami czy nie – ważne żeby mówić źle o NICH a jak najlepiej o SOBIE. Tak jak stary Jarek tak i koalicja z Samoobroną, LPR, destabilizacja państwa, policja partyjna zwana ładnie CBA, haki, białe miasteczka, protesty nauczycieli, traktowanie ludzi z góry i stek kłamstw ma pójść w niepamięć, tak należy pamiętać, że to rządy 2005-2007 były najlepszymi rządami i proszę o argumenty nie prosić- bo to oczywistą oczywistością jest! I mamy 36,5 %poparcia! Cytując klasyka: „Proszę przyjąć wyrazy mojego najgorszego współczucia”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz