Rysunek Andrzeja Mleczki
Dwa lata funkcjonowania w sieci
jako Nonkonformista13 minęło tak niepostrzeżenie, że zapomniałem o jakimś
hucznym sposobie świętowania "urodzin". Mógłbym pokusić się chociaż o
jakieś podsumowania, wnioski i statystyki. Obawiam się jednak, że wszystko to
zawieje tak silną dawką pesymizmu, że żaden odcinek komediowej serii
"Trudnych Spraw" nie zdołałby wyprostować mojej równowagi
emocjonalnej do wymaganego optimum. Wniosków więc nie będzie. Robiąc sobie
zarazem małą retrospekcję w postaci przejrzenia własnych starych bazgrołów,
doszedłem do wniosku, że poświęcając wiele miejsca partii PiS, Prawdziwym
Polakom, zapominam o tych, którzy tak bardzo "zainteresowania"
potrzebują, mianowicie: tzw. RODZINA RADIA MARYJA.
Wspomniany brak pomysłu i chęci
na świętowanie urodzin Nonkonformisty13 wiąże się z poruszanym przeze mnie
tematem w dzisiejszym wpisie. Dlaczego? Bo Ci, w przeciwieństwie do mnie,
urodziny robią z rozmachem. Ba! Owe "imprezy" są na tyle
elektryzujące, że przychodzą na nie nawet Ci, niezaproszeni (-niepolskie
media).
Skoro 20. urodziny RM, skoro 2.
urodziny Nonkonformisty13 i skoro do tej pory brak z mojej strony wpisu na
temat fenomenu o. T. Rydzyka - nastał odpowiedni czas.
Czym tak naprawdę są media
Tadeusza Rydzyka? Produktem wynikającym z potrzeby społecznej ewangelizacji?
Tworem będący swoistym drogowskazem dla tych, którzy owego drogowskazu
potrzebują? Czy po prostu zwykłym manipulacyjnym narzędziem w celu
rozpowszechniania własnej myśli światopoglądowej?
Starania o koncesję wymagają
spełnienia funkcji misyjnej... dzięki temu m.in. rozgłośnia nie ponosi takich
kosztów, jakie ponoszą inne komercyjne radia. W zamian musi jednak wyrzec się
reklam. W tym względzie RM nie do końca dotrzymuje obietnicy (a to grzech!),
reklamy chociażby "Naszego Dziennika", czy Wyższej Szkoły Kultury
Społecznej i Medialnej hulają aż miło. Niekonsekwencja, a mówiąc dosadniej
cwaniactwo tego medium nie ogranicza się jedynie do tej kwestii. Zwinnie bowiem
lawiruje się tam na granicy samej wspomnianej już "misji radia". Program
zgodnie z nadaną mu koncesją definiowany jest jako społeczno-religijny. W
istocie tak jest i nikt z przeciwników RM tego nie podważa. Warto byłoby jednak
zwrócić uwagę na poszczególne programy, sposób ich prowadzenia i dobór gości,
który wydaje się być mało pluralistyczny. Na początku drugiego tysiąclecia, w
trakcie ogólnej społecznej dyskusji na temat wejścia Polski do UE, Radio Maryja
wyraźnie przekonywało swoich słuchaczy do "własnych racji". Częstymi
gośćmi w Radiu byli reprezentanci Ligi Polskich Rodzin, którzy dyskutowali z
innymi eurosceptykami - co momentami wyglądało karykaturalnie. Przestało tak
wyglądać, gdy owa praktyka powtarzała się przy wyborach parlamentarnych w 2005
i 2007 roku. Stało się to po prostu w ww. rozgłośni standardem, czy demokratycznym?
pewnie niekoniecznie. A i dobór godziny antenowej "Rozmów
niedokończonych" (które mają największy udział w kształtowaniu poglądów
słuchacza) nie jest przypadkowy. Późny wieczór pozwala każdemu słuchaczowi na
włączenie w swoim domowym zaciszu odbiornika i wsłuchiwanie się w
"radiomaryjny głos". Dowodów na kompletny brak obiektywizmu jest
mnóstwo i wystarczy przejrzeć dane z Biuletynu Informacyjnego KRRiT.
Największym problemem nie jest
jednak owa subiektywność - bowiem to cechuje większość dzisiejszych mediów.
Problemem są manipulacyjne zapędy o. Tadeusza. Radio buduje przede wszystkim
niezwykłą więź słuchaczy. Finansowanie RM przez samych zwolenników daje
poczucie budowania czegoś wspólnego, bez wpływu obcego kapitału (co często
zarzuca się innym mediom), częsty telefoniczny kontakt z ludźmi, dający
poczucie współtworzenia programu. Powoduje to prosty mechanizm - "jeśli
jestem częścią rozgłośni, która forsuje dany pogląd - zaczynam modyfikować
swoje spostrzeżenia tak, by były tożsame ze spostrzeżeniami rozgłośni, którą
sam tworzę". Niczego się przecież tak łatwo nie manipuluje, jak właśnie
tłum. Zwłaszcza, gdy wszystko inne nazywa się szatańską iluzją- i tworem
manipulacyjnego TVN-u i GW. Coraz bardziej słuchacz zatraca zdolność własnej
analizy.
Jak więc Radio Tadeusza Rydzyka
zdołało przekonać do siebie swoich słuchaczy? Poza oczywistą potrzebą słuchania
przez nich radia głoszącego katolickie treści, mamy do czynienia z czymś
znacznie poważniejszym w kontekście wspomnianej propagandy. Duży odsetek
odbiorców charakteryzuje ogólne niezadowolenie z otaczającego nas Świata,
sytuacji politycznej po transformacji, zawiedzenie, rozczarowanie i poczucie
pokrzywdzenia. W RM odnajdują ludzi będących ich psychologicznymi
bliźniętami.
Nie chciałbym używać mocnych
porównań, ale w poprzednim stuleciu pewien Pan z charakterystycznym wąsem
również zdał sobie sprawę z siły jaką niesie za sobą wzbudzanie niepewności,
pokrzywdzenia, odrzucenia... następnie szukał kozła ofiarnego będącego powodem
wszelkich klęsk i niepowodzeń. Mimo zdarzających się antysemickich wystąpień
wielu "profesorów" i "ekspertów" RM, wspomnianym
"kozłem" wg nich nie są Żydzi, ale każdy NIE-POLAK - wyborca PO,
Ruchu Palikota, SLD, każdy czytelnik GW, widz TVN. Choć cel obu Panów owej
manipulacji jest oczywiście różny, to nie da się ukryć, że Dyrektor korzysta z
podobnego mechanizmu, co wielu znanych propagandystów w historii.
Problem Radia Maryja jest szeroki
i można byłoby pisać na ten temat książki, zamiast robić na ten temat krótkie notki
na blogu. Odczuwam jednak potrzebę piętnowania czegoś, co posiada tak silny
wpływ (często niekontrolowany) na poszczególne grupy społeczne. Zwłaszcza, gdy
stają się one agresywne, zatracają sens słowa "dialog", a przede
wszystkim przestają myśleć samodzielnie.
~zmanipulowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz