środa, 1 grudnia 2010

"Tu grzesznicy modlą się najgłośniej..."

Rysunek Andrzeja Mleczki

Świebodzin można śmiało nazwać już Świętym miejscem na Ziemi. Stanął tam sam Jezus Chrystus i to nie taki tam zwykły Jezus...ale NAJWIĘKSZY! Największy z największych. Najpotężniejszy z najpotężniejszych. Najcięższy z najcięższych i najbardziej królewski z królewskich. Nieporównywalnie większy od tego, który 20 wieków temu zbawiał Świat, a tym bardziej do tego w Rio de Janeiro - (bo teraz przy naszym dużym świebodzińskim tamten wygląda doprawdy śmiesznie).  Monument został wzniesiony w małej miejscowości na zachodzie Polski, w mieście liczącym ok. 20 tysięcy mieszkańców, niewyróżniającym się dotąd niczym szczególnym. Miasto nie było ani kolebką handlu, ani potęga turystyczną, ale to się powoli zacznie zmieniać. Dziś Świebodzin stał się miastem, o którym nie mówi jedynie cała Polska, ale Świat cały. Polacy z dumą mogą powiedzieć, że pokonali brazylijskiego Jezusa, mając przy tym głęboką nadzieję, że Bóg nie przejdzie obok takiego wydarzenia obojętnie. Oczekujemy wręcz, by z niebios szepnął: "na Polskę można liczyć!".

Mimo tego, iż gorąca dyskusja na temat mianowania Jezusa na króla Polski przycichła, to nie musimy odczuwać wielkiego wstydu i poczucia zawodu, że cała ceremonia koronacji tak się odwleka, bowiem figura Jezusa została już obdarzona koroną. Ci sceptycznie nastawieni do całej tej "imprezy" (czyli najprawdopodobniej sataniści, ateiści, agnostycy, nihiliści) mogą sugerować, iż w tym przypadku korona cierniowa byłaby tu bardziej na miejscu. Nic bardziej mylnego! Jezus ma mieć złotą koronę i basta! Jeśli znajdą się fundusze to i całego  złotem winien Polski Naród Go udekorować. Bo jakże to? Na Jezusa będziemy żałować?!

Owszem, w całej scenerii Rio można doszukać się jakiejś symboliki- chociażby, iż tamtejszy Jezus sprawia wrażenie opiekuna wielkiego ucywilizowanego miasta, o tyle ten nasz na pustkowiu, na lekkim wzniesieniu musi czekać na resztę...Więc cała inwestycja może dopiero ruszyć. Ulepi się kilku apostołów, Maryję (zawsze dziewicę), jakiś mały "stos", dla każdego kto będzie śmiał wątpić w sens całego przedsięwzięcia, obok kilka świątyń, stoiska z małymi Jezuskami- breloczek do kluczy od samochodu, miniaturowy posążek na półkę dla bogatszego turysty, większa replika (dla tych najbardziej wierzących, a przede wszystkim tejże wiary się nie wstydzących), co by mogła przed domem stanąć. No i krzyż. Krzyż nie taki co stał pod Pałacem. Bo tamten był dla ofiar katastrofy, więc dla Jezusa musi być rzecz jasna większy. Stoiska z gadżetami na komórkę, lodówki, mikrofalówki, meble w kształcie religijnego symbolu, a każdy, kto tylko wątpliwość swą okaże lub skąpstwo w wielbieniu Pana - na stos! Bóg popatrzy z uznaniem, Świat z szacunkiem, a my dalej... po złoto! Świebodzin stanie się przykładem dla innych polskich miast...A biada temu, kto będzie chciał postawić większego Jezusa niż nasz. Za prawdę nasz winien być największy. Ktoś zarzuci rozrzutność, zaściankowość i błędne interpretowanie chrześcijańskich nauk?! satanistą, lewakiem wnet nazwać, nie oglądać się i nie tłumaczyć.
A co jeśli...
...etam, Bóg już bardziej języków nam nie pomiesza, wystarczająco się nie rozumiemy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz