Rysunek Andrzeja Mleczki
I o to po raz kolejny w
naszych dziejach znaleźliśmy się w dość niezręcznej sytuacji. My - wyborcy. Mam
wrażenie, że powoli zaczynamy odczuwać komfort czasów minionych (i nie mam tu na
myśli PRL ale rządów Prawa i Sprawiedliwości). Dlaczego? Dlatego, że żyło nam
się lepiej? spokojniej? patrzyliśmy z mniejszym zażenowaniem na naszych
"rządzących"? Nie. Otóż czuliśmy, że jest źle, że społeczeństwo
popełniło pomyłkę, po której wyciągniemy odpowiednie wnioski i BĘDZIE DOBRZE.
Właśnie o to "będzie dobrze" cała sprawa się rozchodzi. Gdy w 2005
roku wybieraliśMY (chociaż w tym przypadku mógłbym zdjąć z siebie ten ciężar
identyfikowania się z Narodem w tak wstydliwej kwestii, bo z punktu widzenia
tegoż samego Narodu byłem zbyt mało odpowiedzialny za swe czyny- [za młody o 2
miesiące by móc wybierać]) naszych reprezentantów w Sejmie, niewiele z nas
widziało posła Andrzeja Leppera jak wicepremiera Rządu RP. Ale stało się. Nie
będę już dokonywał wnikliwej analizy tego co się wtedy działo, bo było to już
komentowane przez wszystkich, którzy za komentowanie się biorą (a trochę
ich jest), więc nie ma co do tego wracać. Mówiąc na początku o komforcie
tamtych czasów, mam na myśli ten moment, w którym wszyscy poczuliśmy się
oszukani, rozczarowani (choć te uczucia towarzyszą nam po każdych wyborach- a
przynajmniej większości). Brzmi paradoksalnie, ale wtedy poziom frustracji
wzrastał wprost proporcjonalnie do poczucia nadziei, że w takim razie musi być lepiej.
Gdy spora część RP
(pozwolę sobie zwłaszcza w tym momencie ominąć jakąkolwiek numerację) była
podzielona "na tych za PiSem" i na "na tych za PO", problem
ograniczał się jedynie do zastanowienia się, po której stronie stanąć, później
dylemat stał się jeszcze mniejszy. Gdy z bombonierki "chapsnięta"
przez nas czekoladka rozczarowała swoim smakiem, następnym razem sięgamy po
inną z nadzieją, że ta musi być lepsza. No i wybraliśmy...Wybory w 2007 roku z
otoczką "profesjonalnych" spotów reklamowych głównych partii, które
coraz bardziej "pachniały" zachodem nie wymagały od nas wiele-|Chcę
żeby było tak jak było - PiS X| . |Chcę, by było inaczej PO X|. Życie jednak
znowu nas przechytrzyło - |PO X i mamy tak jak było|. A poważny problem pojawi
się, gdy następnym razem nie będziemy mieć już ochoty na żadną z czekoladek.
Stacje telewizyjne częściej od sondaży przedwyborczych pokazywać nam będą
czy frekwencja w wyborach będzie oscylować w granicach 10 czy 20%.
W dokładnej konfrontacji
efektów dwóch lat rządów "jednych" i "drugich" można
zauważyć różnice w poszczególnych działaniach. Owszem. Szkoda tylko, że znów
oczekiwaliśmy czegoś więcej. Hm a może to my jesteśmy zbyt wymagający? Pozostaje
jedynie pytanie: Czy możemy sobie dziś powiedzieć (tak jak mogliśmy
powiedzieć to 2 lata temu) "Będzie dobrze"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz