Rysunek Andrzeja Mleczki
Jesteśmy szczęściarzami...Ciężki czas związany ze żmudną
walką o wolność słowa został należycie wynagrodzony. Mamy to o co walczyliśmy!
(mówię o ogóle społeczeństwa stąd ta pierwsza osoba- bo ja do podstaw
kształtowania demokracji niewiele się przysłużyłem. Wykazując się zresztą niebywałym
sprytem i przewidywalnością wydarzeń – przyszedłem na świat w 87’ i
2 lata podchodziłem do sprawy z daleko-rozumianym dystansem)…Chociaż
jakby się dłużej zastanowić to (płacząc, wiercąc się w łóżeczku, gryząc klocki,
robiąc „kwaśne” miny, wymachując rękami) miałem podobny udział w
strajkach, protestach i utrudnianiu działań tamtejszym władzom co niemała część
dzisiejszych polskich posłów dumnie wypinając pierś, wspominając swoją
„rzekomą” opozycyjną działalność. No ale nie o tym…
I jak już nam się
udało to korzystamy… i to…uuu…tak nadto, jakbyśmy chcieli sobie „odbić” za
stracone lata. Bo otóż jesteśmy świadkami ciekawego zachowania, które
powinno być teoretycznie obce dla istot rozumnych- a mianowicie powtarzanie
haseł, których często nie bardzo rozumiemy- bo z takim z zjawiskiem, możemy
spotkać się również w świecie zwierząt. A że lubimy skróty to korzystamy z nich
coraz częściej, bo dają nam komfort nierozpisywania się jednocześnie głosząc
światu swój (choć niestety częściej nieswój) pogląd na jakiś ważki temat, dają
leniwemu czytelnikowi komfort szybkiego przeczytania przesłania (jeśli mowa o
tekście. O analogii w hasłach mówionych nie będę pisał), a co najważniejsze
traktujemy to jako tajny szyfr, który zrozumiały jest tylko przez elitarną grupę-
jednocześnie czujemy się członkami tego „szacownego grona”, co powoduje jeszcze
większe podekscytowanie całą tą niesamowitą sytuacją. Gdy już duma czy też
uczucie ekscytacji z nas opadnie po napisaniu hasła CHWDP czy też później HWDP-
hasło najprawdopodobniej przekształcone przez grupy „intelektualistów” wysoko
ceniących sobie ortografię to warto byłoby: 1) przeczytać 2) rozwinąć ten skrót
i 3) zastanowić, się co tak dokładnie on znaczy i zdecydować czy rzeczywiście
się z nim zgadzamy. Zakładając, że po drugim procesie będzie jakaś
reprezentatywna grupa, która będzie mogła przejść do procesu nr 3., dość
złowieszczo kojarzącym się z pojęciem „myślenie” powstrzymałaby kolejne
fale rozprzestrzeniające złote hasła typu „JP na 100 procent”.
To, że szacunek do
funkcjonariuszy policji okazuje niewiele społeczeństwa nie uprawnia go do
publicznego wyrażania chęci odbycia z nimi stosunku płciowego, czy też
promowania anarchii w pełnym tego słowa znaczeniu. Optymizmem mogą
napawać przekształcenia typu: „JP na 50%” -wskazuje to już na hasło
"skażone" myślą i interpretacją tego pierwotnego. To cieszy. Bo może
piszą to ci, którzy mimo tego, że zdają sobie sprawę z absurdu, polegającym na
opieszałości policji w sprawach kradzieży, gwałtów, pobić, spieszą się do
ukarania potencjalnych przestępców, stojących z piwem w "miejscu
publicznym" - (i to też tylko w momencie gdy grupa nie przeraża
funkcjonariuszy swoją liczebnością) zdają sobie sprawę, że to właśnie do
POLICJI wcześniej czy później zgłoszą się o pomoc w momencie odczucia
jakiejkolwiek krzywdy i zaczną wątpić w argument powyższych haseł, iż tylko Bóg
może sądzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz