poniedziałek, 14 grudnia 2009

Żono moja... mężu mój


Rysunek Andrzeja Krauze

Wypowiedzenie się w niektórych kwestiach pociąga za sobą poważne konsekwencje. Chociażby w aktualnie poruszanym temacie określenie się, naraża mnie na zostanie zacofanym konserwatystą, nietolerancyjnym paranoikiem, homofobem, wszechpolakiem, ewentualnie zepsutym lewicowcem, odchyleńcem, zboczeńcem, członkiem SLD. Hm… to się nazywa komfort wyboru.

Częste ogólne dyskusje na temat homoseksualizmu uświadamiając nam problem tego zjawiska ukazują nam również naszą słabość do emocjonalnych reakcji i skrajnych wypowiedzi. Do telewizyjnych dyskusji (dla dobra widowiska) zapraszani są „reprezentanci” dwóch radykalnych obozów. Z pewnością nie w celu ustalenia jakiegokolwiek kompromisu poglądowego, a jedynie zaognienie całej dyskusji. Cała ta machina nakręca się jeszcze bardziej. Manifestacje – kontrmanifestacje. wulgarne hasła vs. hasła wulgarne itd. Czy tego chcemy czy nie, stajemy po jednej ze stron, nakręcani niechęcią przeciwnej grupy formułujemy coraz bardziej zdecydowane opinie.

Dziś na osiedlach, w szkołach, do najgorszych obelg, które mają dyskredytować podwórkowego rywala na stałe weszły określenia „gej” „pedał”. A ja głupi, nieświadomy, jeszcze zagrożeń w czasie wczesnoszkolnych wycieczek, maszerowałem trzymając za rękę kolegę naśladując dwóch kolegów z przodu, dając przykład dwóm z tyłu. Już dziś nie patrzyliby pewnie na nas, jak na wycieczkę szkolną, a na zorganizowaną grupę homoseksualistów. Gnuśnym owocem sadu- zwanym światem Teletubbies, z moralnymi autorytetami pokroju Tinky Winky. Dziś dzieci są już uświadomione. Nie tak łatwo narażają się na takie oceny. Dziś temat tabu stał się tematem numer 1. Spekulacje pewnego posła, na temat orientacji prezesa z jednej z partii ma na celu pogorszenie jego wizerunku. Więc przykłady idą z góry, choć czasami mam wrażenie, że sytuacja została lekko zachwiana. Ci z góry uczą się od tych z dołu…”I wersalu nie mamy”.

Wspominając o dwóch grupach, w których mogę się znaleźć po określeniu się w tej kwestii - ja, chyba pozostanę wygodnie tam, gdzie byłem. Więc moja akceptacja homoseksualistów świadczy o moim zepsuciu, a nie zgadzanie się na formalizowanie przez nich związków czyni mnie zacofańcem.
Hm… Zepsuty zacofaniec? Przynajmniej nie jestem radykałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz